[Czuwaj] Giertych, ateizm, sluzba Bogu
admiral
admiral w pomaranczarnia.org
Wto, 16 Maj 2006, 22:51:31 CEST
marcin wojtczak napisał(a):
> Nasze władze, w prawomocny sposób zadecydowały, że każdy członek ZHP
> musi zadeklarować wolę służby Bogu, może to czynić w sposób zgodny z
> jego wyznaniem i na swój własny sposób. ZHP nie jet organizacją
> związaną z jakąkolwiek religią kościołem czy wyznaniem. wymaga jednak
> tego minimum jakim jest uznanie istnienia źródła wartości znajdującego
> sie poza materialnym światem.
>
Wladze zadecydowaly w sposob prawomocny. Czyli wiekszosc wybrala dany
kierunek. A jesli za kilka lat nowa wladza wybierze inny kierunek, to
wtedy zmieni sie definicja harcerstwa? Czy harcerstwo to byt sezonowy,
czy wartosci harcerkie podlegaja wahaniom koniunktury na rozmaite
wartosci? Czy w harcerstwie mozna zmienic zasady co kadencje? Ma ktos
czelnosc, by po 100 latach mowic "teraz JA mowie, co to jest
harcerstwo"? To nie na tym ma polegac. W demokracji nie chodzi wcale o
to, co uchwali wiekszosc. Problemem demokracji, jest to, jak ta
wiekszosc ma zapewnic godne istnienie mniejszosci. Kazdy madrze myslacy
czlonek wybieranej wladzy, powienien myslec wcale nie o tym jak szybko i
spektakularnie osiagnac swoje cele, tylko jak to zrobic nie gwalcac
tych, ktorzy na niego nie glosowali. (O ilez piekniej by teraz wygladaly
stosunki IV RP i III RP). Stosujac zasade, ze co kilka lat nowa
wiekoszosc odrzuca dorobek "mniejszosci" i wprowadza "swoje" - donikad
nie dojdziemy. To wlasnie troska o te "przegrane" grupy interesow, a nie
ich izolowanie, czyni wladze madra.
Ale do czego zmierzam? Skonczmy z mitem, ze gdzies istnieje wzor
harcerstwa. Istnieje wiele "harcerstw" (i istinialo od zarania), jest
odmiana mniej lub bardziej narodowa, odmiana masowa, religijna,
elitarna, wypoczynkowa, skautowa, wodna i jaka tam jeszcze. I
oczywiscie kazdy ma prawo przekonywac innych, ze jego konepcja lepiej
dziala, ale nie ludzmy sie, ze uchwalajac wyrzucenie tych "innych" z
jakiegos ZHx raz, na zawsze sprawimy, ze "prawdziwi" harcerze beda tacy
jak my.
Dlatego proponuje, zostawmy argumenty o d(r)u(c)hu zalozycielu, o
uchwalach wladzy, a mowmy o RUCHU i o wychowaniu. Dlaczego dany model
jest lepszy od innego, jakich ludzi "wychowuje". Jakie sa/moga byc
konsekwencje konkretnych rozwiazan.
A teraz o ateizmie.
Seascout napisal:
<RafalK> ,[...] gdzie w całym rozdziale dotyczącym wychowania duchowego
nie padło ani razu słowo Bóg (swoją drogą to niezła ekwilibrystyka -
autorce szczerze gratuluję). Według Pawła Sochy (Rozwój Duchowy
Człowieka, wydawnictwo UJ, Kraków 2000) duchowość zawiera w sobie:
świadomość i samoświadomość, mądrość, uczucia, wrażliwość, moralność,
twórczość, poczucie estetyczne, światopogląd, religijność i wiarę.
Wszystkie razem! [...]
Bez rozwoju moralności nie ma rozwoju duchowego i bez wiary, nie ma
pełni rozwoju duchowego. </RafalK>
W przytoczonym fragmencie tez nie ma slowa "Bog". Religijnosc i wiara -
ale w co? Moze wlasnie wspomniane wyzej "źródło wartości znajdujące sie
poza materialnym światem"? Ale jesli owe zrodlo umiescibym w "Sercach
Ludzkich", jesli powiadzlbym, ze wierze w "ludzi", "dobro", "milosc",
"sprawiedliwosc", czy nieco juz niemodne "dobro najwyzsze" - to
odnioslbym sie do pozamaterialnego swiata? Jesli tak, to wcale nie
zamierzam nazywac tego Bogiem (zreszta mogloby to kogos urazic), jesli
nie, to w czym Bog mialby byc bardziej "pozamaterialny" niz to, co
wymienilem? Dlatego ze zdwojona uwaga przygladajmy sie tym
"niewierzacym", czy oni, bez Boga potrafia dobrze i godnie zyc (moze w
czesci wedlug Boskiego pomyslu), zamiast ich wyrzucac.
Olek pewnie powie ;) - ze to prowadzi do relatywizmu. Ale to czynami
swoimi trzeba dawac swiadectwo wiary, a nie dekretem wladz. To nie
sztuka miec silny kregloslup moralny w rodzinie ortodoksow. Sztuka jest
go miec wychowujac sie (za przeproszeniem co wrazliwszych) w domu
publicznym. A dzialajac w owym domu mozna jeszcze robic wrazenie na
innych i ich zmieniac. Zatem izolowanie sie od tych wszystkich zlych
jest skuteczne, ale nie ma w sobie elementu "harcu", czy "wyczynu"(jak
to ktos powiedzial: "nie czyncie harcerstwa zbyt latwym").
I jeszcze o tolerancji. Jak to wlasciwei jest, czyj swiatopoglad jest
- z natury rzeczy - "szerszy". Moglbym powiedziec tak: to w
swiatopogladzie bezboznikow miesci sie na ogol (tak mysle) taka
obserwacja, ze swiat sklada sie z wielu ludzi,jedni wierza w to, inni w
co innego, jeszcze inni nie wierza wcale. Ateista moze powiedziec: "nie
wiem jak jest moze swiat powstal tak, a moze inaczej...". I tak juz
jest, podobnie jak roznia sie poglady, kolor skory, plec etc. Ale jak w
swiatopogladzie wierzacego moze sie miescic szacunek dla tych, co
uwazaja, ze Boga nie ma? Dla mnie to jest dopiero wyzwanie
intelektualne? Tolerowac sytuacje, w ktorej ktos inny mowi (nawet w
najbardziej lagodnej formie, bo jak to robi zajadle, to jest po prostu
cham i prostak), ze Boga nie ma...
Pozdrawiam,
Admiral
P-23;)
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj