[Czuwaj] Re: Paczka Czuwaj, Tom 19, Numer 40

Marcin Bednarski parasol w harcerstwo.net
Pią, 26 Maj 2006, 15:46:56 CEST


Dnia piątek, 26 maja 2006 15:11, Kamil Mirowski napisał:

> Są różne inne formy, które pozwalają na duchowy rozwój. Można przecież
> pójść na cichą wędrówkę, podczas której nie odzywamy się do siebie słowem i
> myślimy nad własnym systemem wartości. Wieczorem podsumowujemy wędrówkę
> dyskusją przy wspólnym ognisku. W tym samym czasie - można zrobić coś dla
> natury - i np wysprzatać zaśmieconą polanę w lesie i następnie na boso po
> niej chodzić. To tylko przykład. Faktycznie - trzeba się wysilić aby
> zapewnić możliwość rozwoju duchowego ateistom. Ale przecież nie możemy ich
> wyrzucić, zostawić tylko wierzących i przez to stworzyć skauting prostym,
> nie stawiając wyzwań (pewnie każdy skojarzy do czyich słów nawiązuję). Do
> każdego harcerza, harcerza starszego, czy tez wędrowinka musimy podchodzić
> indywidualnie. Dla każdego musimy znaleźć czas na rozmowę, spróbować
> znaleźć wspólne wyjście - najlepsze dla niego, z trudnych sytuacji.

Wydaje mi się, że to o czym piszesz mieści się w rozwoju psychicznym i rozwoju 
osobowości, a czyszczenie lasu w rozwoju społecznym. To bardzo chwalebne 
cele, ale w naszym statucie oprócz nich jest także rozwój duchowy, co on 
oznacza dla ciebie? Czym się różni od rozwoju psychicznego i rozwoju 
osobowości?

Odwoływanie się przez Ciebie do słów JP2, jest wyraźnym przykładem na mielenie 
słowani i wykręcanie ich znaczeń aby pasowały do założeń (podobnie jak 
propozycja, aby służbe Bogu rozumieć jako służbę ludziom). Te słowa do 
których się odwołujesz w ogóle nie odnosiły się do omawianych tu kwestii. 
Równie dobrze możnaby odwołując się do nich próbować udowodnić tezę, że każdy 
harcerz powinien umieć zrobić 100 pompek.

> A co da 14 latkowi msza jeśli nie będzie tam siedział z własnej chęci,
> jeśli nie będzie słuchał, jeśli duchowo nie będzie uczestniczył. Jaki jest
> sens uczestniczenia w czymś czego się nie czuje?

Widzisz, bo ja na przykład wierzę, że rzeczywistość sakramentalna działa bez 
względu na usposobienie. I jako rodzic mam Twoje wątpliwości głęboko w nosie. 
Chcę tylko abyś mojemu dziecku zapewnił udział w Eucharystii, a nie pytał go 
o zdanie czy woli iśc do kościoła czy pogadać sobie na słoneczku "o życiu".

> Jaki jest sens zmuszania 
> 12, 13, 14 latków do siedzenia w kościele, jeśli tego nie chcą? Czyż nie
> lepiej zabrać ich w dziewicze miejsca natury i tam spróbować podyskutować?
> Nawet przeczytać lub dać każdemu do przeczytania fragment Bibli, czy Koranu
> (obie pozycje warte są poznania)? Wbrew pozorom - 12-14 latkowie bardzo
> dużo rozumieją. Zmuszając ich do czegokolwiek (uczestnictwa lub
> nieuczestnictwa) wbrew ich woli może ich tylko skrzywdzić.

Mój drogi, przejrzyj na oczy. Dorośli zmuszają dzieci do różnych rzeczy od 
urodzenia. Ja na przykład nie dalej jak w zeszłym tygodniu używając przemocy 
szarpnąłem swojego trzyletniego syna za rękę, bo wszedł na krzesło stojące na 
balkonie i wychylał się przez barierkę. Potem w bardzo ostrych słowach 
powiedziałem mu żeby tak nigdy więcej nie robił. To wszystko tak bardzo go 
zdenerwowało, że się popłakał. Mam szczerą nadzieję, że ze strachu już więcej 
tak nie zrobi. Ze strachu, bo trzylatek nie ma ukształtowanego na tyle 
pojęcia przestrzeni, nie ma doświadczeń, które mógłby przenieść na tę 
sytuację aby się jej bał i żeby zadziałał instynkt samozachowawczy. On po 
prostu nie rozumie, że może się zabić. Jak moje dziecko będzie miało 7 lat to 
poślę je do szkoły i nie będę go pytał o zdanie i daję głowę, że prędzej czy 
później on się do szkoły zniechęci, bez względu na to jak dobra to będzie 
szkoła. To jest niestety nasza rzeczywistość. Zresztą zupełnie naturalna, bo 
zwierzęta też chronią swój miot przed zgubą. Oczywiście jest spory zakres 
różnorodności w tym zmuszaniu, ale całkowity brak zmuszeń przenosi nas w 
obszar utopijnej antypedagogiki (Otto von Schonebeck na UW powiedział, że 
gdyby jego 13-letnia córka zechciała wyprowadzić się i zamieszkać z dorosłym 
mężczyzną, który ją w sobie rozkochał, to on by jej pozwolił)

To co piszesz to jest demagogia. Nie ma szans na wyjaśnienie wszystkiego 
dzieciom. Zresztą w harcerstwie robimy dokładnie tak samo. To że nasze metody 
manipulacji dziećmi są bardzo wyrachowane, to nic nie zmienia. Chyba nie 
chcesz powiedzieć, że harcerze zostają harcerzami, bo gorąco pragną się 
rozwijać i widzą, że harcerstwo im to zapewni?

Inna sprawa, to fakt, że gdybym się dowiedział, że dajesz mojemu dziecku 
czytać na obozie Koran, to bym go więcej na zbiórkę nie przysłał. BYć może 
dla Ciebie jest to pozycja godna polecenia i będziesz ją dawał do czytania 
swoim dzieciom od razu. Ja jednak mogę mieć na ten temat inne zdanie i 
szczęściem póki co mam do swojego dziecka większe prawa od Ciebie. Nie Twoją 
rzeczą jest decydować jak wychowuję swoje dziecko. Ja znając Statut ZHP oraz 
jego metodę przysyłam dziecko do Twojej drużyny i wybacz, ale w dokumentach 
Twojego stowarzyszenia nie ma mowy o wartościach muzułmańskich. Może dla 
Ciebie to nie ma różnicy, bo przecież generalnie to wszystkie religie mówią o 
tym samym (cóż za bzdura), ale dla mnie ma fundamentalne znaczenie.

> Tak. Podejmę trud zrozumienia w jakim stanie jest. Podejmę trud rozmowy z
> nim i jego rodzicami, by dowiedzieć się w którym kierunku idzie i w którym
> kierunku (uwaga!) chce zmierzać.

To bardzo dobrze. Nie przeceniaj tylko tego chcenia, bo się okarze, że ktoś 
chce zmierzać do oazy z jeziorem Coca-Coli, komputerem z dostępem do 
internetu i 7 pięknymi kurtyzanami. I co mu przedstawisz w zamian w toku 
duskusji??

-- 
Czuwaj!

parasol
-------------------------------------------------
Marcin Bednarski parasol(at)harcerstwo.net
56 WDW "Nieprzemakalni" Hufiec Warszawa-oliborz
http://arkadia.harc.pl/nieprzemakalni/
-------------------------------------------------
"Choć droga jest bez końca. Pozornie bez znaczenia.
 Mniemam, że mam powody by drogi swej nie zmieniać"



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj