[Czuwaj] Re: Paczka Czuwaj, Tom 19, Numer 50

admiral admiral w pomaranczarnia.org
Sob, 27 Maj 2006, 13:53:40 CEST


Marcin Bednarski napisał(a):

>
>Podonie rozumiem, to co mówi Dominik o Przyrzeczeniu. Harcerz może 
>zadeklarować szczerą wolę służby Bogu i potem z lepszym lub gorszym skutkiem 
>się z tego wywiązywać. Pytanie nie brzmi: Czy wierzysz?, tylko Czy chciałbyś 
>uwierzyć? To może być całkiem racjonalne. Chcieć uwierzyć można zawsze bez 
>względu na obecną kondycję. O ile więc obecna kondycja harcerza nie zależy od 
>niego, to składając Przyrzeczenie stwierdza on tylko, że i w tej sferze 
>chciałby się zmienić. Swój światopogląd będzie kształtował samodzielnie, ale 
>wyraża wolę co do kierunku tych zmian.
>  
>
Ok, wiec to jest wlasnie sedno dyskusji.:)
Miec wole sluzenia czemus, moza tylko wtedy,  gdy o istnieniu tego 
czegos jest sie przekonanym. Racjonalnosc IMHO zawartej tu mysli polega 
na tym, ze powiadam, nie chce sluzyc "w ciemno". Przyszla mi do glowy 
wlasnie idea "randki w ciemno". Choc byz moze nie wierze w istnienie 
boga, to na pewno widze jak wazna to jest sprawa dla rodziny, znajomych 
etc. Zatem jesli to taka wazna sprawa, to nie ma tu miejsca na "randke w 
cimno". Tak to widze. Nie chce by to byla pusta, czcza deklaracja, gdyz 
jesli ow bog isniteje i jest tak potezny jak mowia inni, to moglobym 
taka czcza deklarajca go "obrazic", lub obrazic jego wyznawcow.
Trudno tez okreslic wole zmiany w kierunku wiary, no bo albo uwierze, 
albo nie. Ja moge nie klamac, kochac przyrode, nie krasc i nie zabijac, 
ale to nie musi powodowac, ze uwierze. Moge chciec isc we wszystkich 
tych kierunkach, aby zmienic moje zachowanie, ale nie moge tak po prostu 
zmienic faktu wiary. Jesli ktorego dnia uwierze (choc wcale nie 
zobacze), wtedy taka deklaracja ma sens. Ale poki co nie zadnego.

>Na przykład tachiony (takie cząstki), które są na razie tylko przewidziane 
>teoretycznie. Nie ma więc dowodów, że istnieją. Odpowiedzialnie mógłbym 
>złożyc przyrzeczenie: "Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę 
>tachionom". I realizując to poświęciłbym się szukaniu tych cząstek, nie wiem 
>czy znajdę. Nie wiem czy one w ogóle istnieją, ale szukać będę, bo mam wolę 
>im służyć jeżeli są.
>
>
>  
>
No tak, ale  ustalilismy, ze nie mowimy o nauce, tylko o wierze.
Ja to widze tak, i w tym miejscu odpowiem rowniez Dominikowi.
Uwazam, ze jest nauka - ktora rzadzi sie swoimi prawami, swoim aparatem 
pojeciowym, metodami dowodzenia. A wszystko po to by mowic o 
rzeczywistosci tu na ziemi, o doswiadczeniu, etc. Ale sprawy Boga nie 
wiazal bym z tak pojmowana nauka. Dominik napisal:

[DJD]Mozna mieć odpowiednie nastawienie. Można WĄTPIĆ, a można ODRZUCAĆ. 
Nie znam podstaw żadnych do ODRZUCENIA Z PEWNOŚCIĄ istnienia Boga. I 
takich podstaw, w mysl obecnej popperowskiej filozofii nauki, nie ma i 
byc nie może. Amen.

Hi, hi :)! Ja bym tu chetnie wmieszal Poppera, bo on wlasnie mowil na 
moja modle, a nie Twoja ;). Twierdzil bowiem, ze zeby uznac 
obowiazywanie jakiejs teorii "np. istnienia Boga" trzeba najpierw 
opracowac eksperyment, ktory bedzie mozna przeprowadzic, zeby  dane 
twierdzenie  zweryfikowac.  Czyli  wazny jest nie tyle wynik 
eksperymentu, co mozliwosc jego zaprojektowania. Z jego punktu widzenia 
teoria, ktorej nie da sie sfalsyfikowac, nie zasluguje a miano teorii. 
Czyli nie wazne czy Bog, jest czy nie - rozmowa o Bogu wychodzi od razu 
poza nawais nauki.  Tu raczej popracia szukalbym w fenomenologii 
Schutza, Tischnera, niz w racjonalizmie Poppera.Tyle o Popperze.

I teraz, wiara w tachiony, to zupelnie inna wiara niz wiara w boga. 
Wiara w tachiony wynika z przyjetego sposobu wnioskowaia indukcyjnego, 
lub dedukcyjnego. Nie mam pojecia o tachionach i piewszy raz o nich 
slysze, ale mniemam, ze w tym wypadku jest to dedukcja. Czyli jest to 
wiara graniczaca z pewnoscia. Bo  o ile wszystkie przeslanki dotyczace 
istnienia tachionow sa sluszne, to teoria musi byc prawdziwa na mocy 
zasad logiki. Natomiast twierdzenie np. o tym, ze  np.  95% Polakow 
wierzy w boga ma charakter indukcyjny bo opiera sie na obserwacji opinii 
kolejnych (nie wszystkich) jednostek i wierze (nawet z okreslonym 
liczbowo prawdopodobienstwem), ze tak jest u wszystkich.  I choc  Popper 
z indukcja to sie AFAIK nie lubil, to mnie to wystarcza (do wiary, ze 
95% uwaza cos tam, a nie, ze maja racje ;)) .Istota wiary w Boga 
natomiast polega IMHO na czyms bardzej skomplikowanym niz naukowe 
poznanie. Mamy tu do czynienia - jak juz wspominalizmy - z mysleniem 
transcendentalnym, niemozliwym do poznania ziemskimi metodami. Dlatego 
zasady logiki, kryterium weryfikowalnosci tweirdzen z tej dziedziny - to 
jakby zupelnie inny swiat.  A jesli tak, to rozum i wola ludzka sa tu  
bezsilne.  Ja moge nawet powiedziec, ze mi to czasami jest smutno, ze ja 
nie moge uwierzyc, ale wierze i juz. Jestem jakby "religijnie 
niepelnosprawny"? (pamietacie niepelnosprawnego na KSI? ;)).

Pozdrawiam,
Admiral

 




Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj