[Czuwaj] jeden schemat, było: o strukturze ze wschodu
Michał Górecki
g00rek64 w gmail.com
Czw, 16 Lis 2006, 00:04:01 CET
Darek Brzuska napisał(a):
> Mój znakomity kolega i adwersarz Michał Górecki napisał co następuje
>
>> W żadnej organizacji nie spotkałem się z takim chaosem jaki u nas
>> panuje.
>>
>> Istnieją drużyny w szczepach, bez szczepów, jednopoziomowe,
>> dwupoziomowe, wielopoziomowe (nawet od Z do W).
>> Nie wiadomo czy drużyna powinna się starzeć, czy nie, czy ludzie
>> powinni przechodzić, czy nie, (...)
> (...)
>> Kiedy na różnych spotkaniach rysuję naszą strukturę, w połowie
>> zaczynam się gubić, a moi słuchacze są zagubieni chyba od dłuższego
>> czasu :)
>
> Michale. Powiedz. Czy zależy ci na jednym, jedynie słusznym schemacie,
> że jak drużyna to tylko w szczepie - wszystkie, bez wyjątku (albo
> samodzielna, wszystkie bez wyjątku). Czy zależy Ci, by było wiadomo, i
> by obowiązywało, że np. tylko wielopoziomowa, że np. zawsze ludzie
> powinni przechodzić itd itd?
>
> Nie znam Cię może bardzo dobrze, ale na pewno nie jest Twoim celem, by
> na spotkaniach łatwo Ci przychodziło rysowanie struktury. Więc skąd
> potrzeba jednego, obowiązującego szablonu? Chyba, że źle Ciebie
> zrozumiałem.
>
> Pozdrawiam z wyrazami sympatii
Odpiszę na raz i tobie i Andrzejowi. Właśnie gdy mówię o opisaniu i
pewnym usystematyzowaniui struktury zazwyczaj słyszę właśnie to... A
przecież gdy rzeka wylewa raz po raz i powoduje powodzie to
niekoniecznie trzeba wpuszczać ją w betonową rurę. Ale uregulować można.
Czy to dobrze kiedy zuchy i wędrownicy są razem? Czy to dobrze, kiedy
zakłada się samodzielny zastęp? Albo gdy kadra zuchowa ma jedną belkę i
zupełnie nie interesuje się wędrownictwem?
Czy to dobrze, gdy zastępy nie spotykają się wogóle, a drużyna spotyka
się co tydzień? Czy dobrze jest, gdy...
Na pewno możemy wyobrazić sobie ileś sytuacji, które pożądane raczej na
pewno nie są. A są przykładem kreatywności jakiegoś drużynowego.
Spotkałem się z wieloma taki przypadkami. Nie chcę, aby jedna osoba
narzucała innym rozwiązania. Nie chcę, by ktokolwiek to robił. Jestem
jednak za określeniem pewnych ram. I uważam, że obecnie są one
zdecydowanie zbyt luźne.
Miejmy ileś rozwiązań! Ale podejdźmy do nich metodycznie, opiszmy je,
przeanalizujmy, znajdźmy wady i zalety. I tak - zdedujmy się
gdzieniegdzie na jakieś konkretne rozwiązania i spróbujmy je wdrażać.
Jesteśmy organizacją, a struktura, szczególnie na dole to integralna
część naszego programu - wpływa na niego niebagatelnie.
I tak o ile pewnie nigdy nie ustalimy, że drużyna powinna być
koedukacyjna, czy nie, tak ustaliliśmy, że zastęp koedukacyjny być nie
może. No właśnie - a ja w takim byłem...
A co ze 100 osobowymi drużynami wodnymi na śląsku, będącymi de facto
szczepami?
Może to wynika z mojego podejścia do tematu, ale ja postrzegam jako
wadę, a nie zaletę, sytuację gdzie tak na prawdę po 100 latach pod
wieloma względami jesteśmy nadal zlepkiem drużyn, a nie organizacją jako
taką.
Dlatego - nie zawężajmy się do jednego czy dwóch rozwiązań, ale ustalmy
które na pewno są złe, a które dobre i dlaczego - weźmy się za zmiany
jeśli są potrzebne i ustalmy wachlarz rozwiązań z wadami i zaletami
tegoż. Oczywiście bez bezsensownego zamykania się w tym zbiorze
rozwiązań, ale jednak...
Czy drużyna która ma mniej członków niż minimum powinna istnieć? :)
Itp...
pozdrawiam
g00rek
(prowadzący niegdyż drużynę, która starzała się razem z nim i mający co
najmniej 20 powodów dlaczego to rozwiązanie jest złe)
;)
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj