[Czuwaj] Liberalizacja 10 PH - kogo to tak na prawde dotyczy?
Piotr Bentkowski
bentko w poczta.fm
Śro, 11 Kwi 2007, 01:55:51 CEST
Jakub Sieczko napisał(a):
>> Skupmy sie moze co MY, intruktorzy mozemy na utrzymaniu/poluzowaniu 10Ph
>> zyskac lub stracic. Liberalizujac 10 PH spuszczamy ze smyczy przewaznie
>> osoby, ktore wlasnie nabyly "lagalnych" praw do alkoholu i jednoczesnie
>> kszatalca sie i ksztaltuja na bycie instruktorami - czy oni beda umieli
>> na tym etapie zycia docenic wyzszosc wytrawnego Bordoux nad piwem
>> Harnaś? No! To troche "wodzenie ich na pokuszenie" :) i ryzyko
>> podkopania sobie morale przyszlej kadry "wyzszej". Chybaze umiemy dac im
>> na tyle silny kregoslup aby nie przegieli i umieli zachowac umiar? No
>> wlasnie, umiemy?
>
> Czyli wszyscy ich rówieśnicy, którzy nie byli w ZHP i nie mieli nigdy takiej smyczy słaniają się właśnie krokiem wężagdieś na drodze między izbą wytrzeźwień a ośrodkiem odwykowym ze swoimi
połamanymi kręgosłupami moralnymi?
>
No się chyba nazywa "redukcja do absurdu", czyli uproszczenie tezy
adwersarza do poziomu na, którym staje się ona nieprzystająca do
dyskutowanego tematu. (niech Olek mnie poprawi :) )
Nie, oczywiście nie miałem tego na myśli. Stawiając wytrawne Bordoux
przeciw piwie Harnaś (ono jakieś tanie jest, prawda?) miałem na myśli
umiejętność kulturalnego korzystania z tej, zmieniającej jednak stan
świadomości, używki wobec panującej "ludycznej" kultury picia - czyli
picia za dużo, picia na wyścigi, ale również picia byle czego i byle
gdzie (ławeczka w parku? - toż to wykroczenie), w sytuacjach kiedy nie
wypada, naciskania (co mnie najbardziej drażni) "no co, nie wypijesz z
nami/za zdrowie wujka".
> Nie wiem jak pozostali, ale ja obserwując moich rówieśników (mam 22 lata) podobnego faktu nie zauważam. Są zwyczajnymi młodym ludźmi, którzy jak mają ochotę to idą na piwo, a jak nie mają to nie idą.
>
Kuba, właśnie dyskutujesz z własną tezą :) Ja jedynie raz (a jestem
ledwie dwa lata starszy) spotkałem się z uzależnieniem alkoholowym
nastolatka - byliśmy obaj jeszcze w liceum. Ba, będąc jedynym harcerzem
na imprezie nie zawsze jestem jedynym abstynentem (i nie dlatego, że
ktoś się zaszył :) ).
Ale....
Moi znajomi, którzy harcerzami nie byli zwykle wcześnie zaczynali z
alkoholem (koniec podstawówki/początek liceum - polska norma, vide
http://www.bezprocentow.pl/Raport.pdf ). Wielu zna umiar, bo nie lubi
kaca (polecam zapoznanie się z Tabelą 7 z powyższego raportu). Z Twoimi
pewnie jest nie inaczej (z resztą, mniejsza o kręgi znajomych -
rozważajmy sprawę szerzej, na poziomie związku minimum).
Sęk w tym, że alkohol pełni szczególną rolę w życiu towarzyskim w tym
kraju. Mówiąc "śledziem za śmietaną nie zakęszam" nie budzę sensacji,
ale "śledzia chętnie, ale nie wypiję" już rodzi "ale jak to?!".
Ponawiam pytanie:
Mamy siłę wpoić umiar? W takich sytuacjach też?
Bo jak nie to, IMHO, przegramy sprawę i statystyka sięgania przez
młodzież po alkohol w ZHP będzie identyczna jak wśród reszty młodzieży
(swoją drogą, jaka jest?).
Bo abstynecja jest w gruncie rzeczy wygodnym wyjściem dla nas
instruktorów. Nie ma kombinowania i tyle. W przeciwnym razie musimy
znaleźć dobre wytłumaczenie przed harcerzami, czemu ja mogę łyka, ale
oni już nie.
pozdrawiam,
Piter.
--------------
pwd. Piotr Bentkowski HO
Szczep 23 WDH "Pomarańczarnia"
HUufiec ZHP Warszawa-Mokotów
----------------------------------------------------------------------
Najlepiej wytresowany pies swiata >>>
Zobacz >>> http://link.interia.pl/f1a34
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj