[Czuwaj] O_brzydkich_rzeczach
Michał Górecki
g00rek64 w gmail.com
Śro, 11 Kwi 2007, 21:05:22 CEST
07-04-07, Marcin Królikowski <zastepowy w gazeta.pl> napisał(a):
> Goorek w swoim znanym stylu udowadniał swoje racje. Jak zwykle, dla mnie
> uwzględniasz swój punkt widzenie i tylko swój, nie biorąc pod uwagę
> argumentów, być może słusznych, drugiej strony. Czyli cechuje Cię postawa -
> "ja swoje wiem, bo jestem już długo w harcerstwie i tylko ja znam sposób na
> uzdrowienie". To jest moje postrzeganie Twojej postawy. Czy słuszne? Kto
> wie, może Ty sam to zweryfikujesz zarzucając mi nieznajomość Twojej osoby,
> bądź czytanie wybiórczo Twoich argumentów. Zakładam, że to potrafisz :).
Drogi Marcinie. Zapewniam cię, że bardzo często widze argumenty
drugiej osoby. Szczególnie te, które mnie przekonują. Zmieniłem zdanie
na wiele tematów, także pod wpływem dyskusji na liście Czuwaj. Nie
oznacza to natomiast, że wszystkie argumenty do mnie trafiają. Wręcz
przeciwnie, wiele z nich uważam za bezsensowne. Zresztą mógłbym
powiedzieć to samo o tobie - czemu jesteś głuchy na moje argumenty i
nie zmieniasz zdania? PRZECIEŻ TYLE ICH NAPISAŁEM!
To bez sensu.
***
Ponieważ pojawiło się kilka zdań o mojej "jedynej słuszności" warto
abym coś na ten temat powiedział.
Wydaje mi się całkiem oczywiste, że różni instruktorzy mają różne
zdanie na wiele tematów. I wydawało mi się zawsze oczywiste, że mogą
na te tematy dyskutować. Wszystko zależy jednak od tego jakie są to
różnice.
I po pierwsze widzę różnice, które jestem w stanie zaakceptować w
ramach różnorodności. Pewnie nigdy nie zrozumiem Drużyn Obrony
Wybrzeża, ale skoro mają swój program to niech działają. Kawaleria też
mnie kręcić nie będzie, ale proszę bardzo.
Nie stoję też mocno po żadnej stronie jeśli chodzi o koedukację na
poziomie drużyn. Dostrzegłem plusy i minusy obu rozwiązań i wiem, że
dobrze stosowane mogą być skuteczne (choć kiedyś twierdziłem coś
zupełnie innego). Jest pewnie takich spraw więcej.
Z drugiej strony są sprawy co do których wielu instruktorów się
zgadza. Przede wszystkim sprawy bezdyskusyjne, wynikające explicite z
naszych założeń. Więc wszyscy będą potępiać jeśli drużyna nie działa
wogóle systemem zastępowym, albo gdy drużynowy jest despotą, czy to że
na obozie przy ognisku pito alkohol.
Jest ileś spraw mniej oczywistych, co do których jednak nadal można
znaleźć wspólne zdanie wśród świadomych instruktorów. Ano to, że
przede wszystkim mamy wychowywać, że na krzyż harcerski nie można
czekać 5 lat, że stopień HR to nie jest krzyż za zasługi po 30 latach
służby, czy że drużynowy powinien wychować następcę.
Ale są też sprawy co do których zgody powszechnej nie ma. To nie
znaczy, że wszystkie musimy tolerować, wszystkie musza pomieścić się w
jednej organizacji. Szumi się tyle o jedności ideowej ZHP. Ale ja
chciałbym pomówić o jedności programowej ZHP. O tym, że to nie jest
tak, że WSZYSTKIE rozwiązania są dobre. O tym, że WEDŁUG MNIE powinno
się dość twardo promować model szczepowy i zmniejszać ilość drużyn
wielopoziomowych. I o tysiącu innych spraw.
Problem w tym, że niektóre sprawy nierozumiane powszechnie, DLA MNIE
wypływają bezpośrednio z naszych podstaw. I wtedy krzycze głośniej.
Cóż, taki mój charakter. Nie mam patentu na nieomylność. Ale zawsze
twardo argumentuję. Szczególnie wtedy gdy mam twarde dowody, gdy
opieram się na faktach (a nie oceniam, tylko czy coś jest skuteczne
wychowawczo MOIM zdaniem), czy gdy osoby które w harcerstwie mi
imponują i sporo zrobiły, myślą i mówią tak samo jak ja.
I na koniec, drogi Marcinie, dziękuję za zaproszenie, ale nie pojadę
do was - na górę (sic!) do Świnoujścia. Ja zapraszam do mnie, na DÓŁ.
Nigdy nie oderwałem się od dołu, od środowiska. Po trzech latach
przerwy znów prowadzę drużynę, mniej lub więcej działam w hufcu,
jestem opiekunem prób na stopnie, jeżdżę ciągle w górym na biwaki i
zorganizowane rajdy, spędzam noce z gitarą przy ognisku i zdobywam
kolejne umiejętności z zakresu woodcraftu i puszczaństwa (chociaż
wcale nie twierdzę, że każdy w ZHP powinien tak robić).
Ręczę ci - nie jestem mitycznym człowiekiem z góry, choć tak fajnie
się o tym mówi. Na iście westernową modłę - podziałem na dobrych i
złych. Górę i doły.
pozdrawiam
g00rek
P.S. Dziwne jest to, że wszyscy piszą, że właściwie nic nie napisałem
o "harcerianach" i nie wiedzą o co chodzi, ale jednak piszę chyba
głupoty. Czy gdybym napisał w takim razie o problemie w południowym
Pekinie, to reakcja byłaby taka sama? Uderz w stół.... :]
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj