[Czuwaj] odznaki kadry kształcącej, było: stopnie instruktorskie

Darek Brzuska brzuska w mp.pl
Śro, 24 Sty 2007, 17:50:33 CET


Rafał zwany s00hy napisał:

> A pomijając już sytuację w środowiskach, to możesz mi (lub Czesio)
> konkretnie napisać co jest złego w OKK?
> Bez odpowidania pytaniem na pytanie, tudzież odsyłania do innych  
> "protez"?
> Bo ja na razie nie uslyszałem żadnego merytorycznego argumentu przeciw.
>
> Chodzi o jakieś konkretne punkty, czy całość systemu?

Pytanie nie do mnie kierowane, ale swoje parę groszy dorzucę.
Mi chodzi o całość systemu.

Argument osobisty:
Trochę w kształceniu przez parę latek robiłem, co s00hy z pewnością może  
potwierdzić, bo widział. Prawie całe kształcenie, które robiłem, działo  
się gdy nie posiadałem żadnej OKK. Mimo że obowiązywała już ładnych parę  
latek. Na szczęście, nikomu to nie przeszkadzało. Nawet kiedyś, złośliwie,  
z Pawłem zwanym Weszpą napisaliśmy do Naczelnika donos, że kształcimy bez  
uprawnień i coś z tym powinien zrobić. Donos opublikowaliśmy w "Czuwaj".  
Bez reakcji.
A cztery lata temu zabrałem się znowu za prowadzenie drużyny, między  
innymi po to by sprawdzić czy treści, które wciskałem kursantom, mają  
jakiś związek z rzeczywistością. Czy mają, niech świadczy moja drużyna.  
Jednocześnie, nie ukrywam że na prośbę płynącą z komendy chorągwi,  
zebrałem to co trzeba było zebrać i złożyłem wniosek o brązową OKK. I  
dostałem.
Oświadczam. Nie spłynęła na mnie łaska i mądrość. Ani przez trochę i ani o  
trochę nie poczułem się bardziej kompetentny i bardziej kształcący. Nie  
uważam, że jako posiadacz BOKK lepiej prowadzę zajęcia kształceniowe.  
Swoją drogą robię to rzadko - drużyna jest tworem dosyć absorbującym  
niewielką ilość czasu wolnego, pozostałego po pracy zawodowej i życiu  
rodzinnym. Nie zauważyłem, żeby posiadanie OKK wpłynęło na podniesienie  
jakości pracy kszałceniowej u kogokolwiek, kogo znam.
W konsekwencji nie widzę potrzeby istnienia OKK, bo moim zdaniem nie  
wpływa ona na podniesienie poziomu kadry kształcącej.

Argument praktyczny, choć z wycieczkami osobistymi:
Jeżeli w jakiejś grupie społecznej czy zawodowej są uprawnienia które  
trzeba zdobyć, stosuje się je zazwyczaj po to, by ograniczyć dostęp  
chętnych do danej korporacji czy grupy zawodowej. Przykład adwokatury  
chyba będzie tu na miejscu. Dochodzi do tego jeszcze niechęć osób będących  
w korporacji do profanów, którzy w korporacji dopiero chcą być. Albo jakaś  
grupa zawodowa jest zbyt liczna, i trzeba wydawać licencje, były takie  
pomysły u taksówkarzy.
Czy nasz Związek cierpi na nadmiar kadry kształcącej? Tłumy motłochu  
pchają się drzwiami i oknami krzycząc: Ja, ja chcę kształcić! Czy tak  
jest? Kurs drużynowych na każdym rogu ulicy? Dlatego trzeba ograniczyć  
dostęp do prowadzenia kształcenia? To już zwykłe mechanizmy kontroli nie  
wystarczą? Zatwierdzenie planu pracy? Dofinansowanie tych form  
kształcenia, które są dobre, a nie tych, które są prowadzone przez  
posiadających papier? Przecież wiemy, że jedno drugim być nie musi.
Przy okazji. Właśnie, przy lekturze tej dyskusji zorientowałem się że  
wygasły mi uprawnienia BOKK. Głupszy przez to nie czuję się. I myślę  
sobie, czy może tak z przekory nie zaproponować w hufcu, chorągwi czy  
gdzieś tam, że zrobiłbym kurs drużynowych. Bo mało tych kursów. I ciekaw  
jestem, czy usłyszałbym odpowiedź: Nie! Nie masz BOKK! Wynocha!
No cóż. Nie to nie. Pojadę z drużyną na biwak. Na szczęście Brązowej  
Odznaki Komendanta Biwaków (BOKW) jeszcze nie wymyślono, więc to mi wolno.  
Jeszcze. A czy z racji nieodbycia się kursu bardziej stracę ja, czy  
Związek, to już niech ktoś inny odpowie.

Argument globalistyczny:
Koncepcja Odznak Kadry Kształcącej i związanych z nimi uprawnień wpisuje  
się w tak modny ostatnio w Europie nurt porządkowania i certyfikowania  
wszystkiego i wszystkich. Dyrektywy Komisji Europejskiej, normy ISO serii  
9000, Kompleksowe Zarządzanie Jakością (TQM), deklaracje misji firmy,  
systemy takie jak HACCCP, z moje branży Good Manufacturing Practice (GMP)  
- tony, tony papierów. Świadectwa jakości, dyplomy, certyfikaty,  
procedury, instrukcje, instytuty certyfikujące. Zdrowy rozsądek już dawno  
został zastąpiony przez certyfikat.
Wiecie dlaczego certyfikaty są takie modne? Bo rozmydlają odpowiedzialność  
i zwalniają z konieczności myślenia. Mamy wątpliwości czy coś jest OK?  
Przecież jest certyfikat! Szukamy usprawiedliwienia że coś się nie udało?  
Przecież był certyfikat! Pytamy - dlaczego był przyznany certyfikat? Bo  
wtedy gdy był przyznany było OK! I tak dookoła.
Wiecie dlaczego Chińczycy wykończą gospodarczo Europę? Przypuszczam, że  
między innymi dlatego, iż mają mniej biurokratycznych pomysłów i mogą  
koncentrować się na tym, co daje gospodarce rozpęd. W konsekwencji  
produkują taniej i więcej, a jak się ich przyciśnie, to i jakość można  
otrzymać.

Nie przeczę, że trzeba mieć prawo jazdy. Nie przeczę, że trzeba mieć  
dyplom lekarza. Ale czy trzeba mieć w kształceniu ZHP system Odznak Kadry  
Kształcącej, czy trzeba na obozach ZHP mieć system HACCCP? Czy od OKK  
poprawiło się w Związku kształcenie? Więcej kursów? Więcej wykształconej  
kadry? Zwiększenie liczebności drużyn? Odwrócenie trendu spadkowego  
liczebności Związku? Czy więcej papierologii i odhaczania w statystyce, że  
kształcenie odfajkowane? Swego czasu bodajże Tomek Grodzki pisał, jak  
wygląda takie odfajkowywane kształcenie nowo wybranych władz.

Czy od systemu HACCCP zmniejszyła się liczba zatruć pokarmowych na  
obozach? Czy raczej zwiększyła liczba absurdów?

> W Polsce można wychowywać młodzież, po ukończeniu studiów pedagogicznych,
> albo... kursu drużynowych.
Tu, Rafale, strzeliłeś z armaty naprawdę dużego kalibru.
Otóż nie tylko po studiach pedagogicznych i po kursie drużynowych można,  
że zacytuję, "wychowywać młodzież". Można też po seminarium duchownym, po  
odpowiednich szkoleniach PTTK, po zdaniu matury i ukończeniu kursu  
wychowawców kolonijnych, można będąc trenerem sportowym, instruktorem  
tańca, podoficerem w wojsku i pewnie coś byśmy jeszcze wymyślili. Co  
więcej, można wychowywać młodzież będąc rodzicem, bez żadnych kursów.
Ja nie odważyłbym się z całą pewnością mówić o swojej, drużynowego,  
robocie, że "wychowuję młodzież" w takim stopniu, jak ci po studiach  
pedagogicznych w szkole czy ci bez żadnego certyfikowanego przygotowania w  
domu rodzinnym.

Chociaż:
> Dlatego też mamy okreslone wymagania, co do ludzi którzy takimi kursami
> kieruja.
> I chyba zgadzamy się z tym, iż nie możemy powierzyć kształcenia  
> całkowicie
> przypadkowym osobom.
W pełni zgoda, mociumpanie. Tylko powątpiewam w system OKK jako dobre  
urzeczywistnienie tego, że mamy wymagania i zgadzamy się.

Czuwaj!

Darek Brzuska
drużynowy 254 WDH "Matecznik"
niegdyś szef kształcenia hufca
z racji wykonywanego zawodu alergik na certyfikację i papierologię,  
szczegóły na żądanie.

-- 
Używam programu pocztowego Opery: http://www.opera.com/mail/


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj