RE: [Czuwaj] odznaki kadry kształcącej, było: stopnie instruktorskie
Seascout
seascout w go2.pl
Śro, 24 Sty 2007, 19:42:27 CET
::- tony, tony papierów. Świadectwa jakości, dyplomy, certyfikaty,
::procedury, instrukcje, instytuty certyfikujące. Zdrowy rozsądek już dawno
::został zastąpiony przez certyfikat.
Będzie gorzej. W chorągwi śląskiej program kursu drużynowych (prowadzony wg
zasad obowiązujących w ZHP przez osobę z BOKK) MUSI być potwierdzony przez
osobę z SOKK lub ZOKK. Po co? Nie wiem, ale pewnie zaraz pojawią się OKK z
rozetą lub z mieczami, potwierdzające, że ktoś ma prawdziwszą OKK :)
A że komendantka śląskiej CHSI jest teraz komendantką CSI, to ciekaw jestem
czy tamto rozwiązanie zostanie przeniesione na grunt ogólnopolski.
Choć samego systemu odznak bym nie dyskwalifikował. Ma rację Czesio, że to
proteza, bo po prostu nie ufamy instruktorom, którzy zdobyli stopnie w
latach 70 czy 60 i nie aktualizowali swojej wiedzy. Co oni mogą zrobić
szkoląc drużynowych to nie chcę myśleć, więc dobrze że jest zabezpieczenie w
postaci OKK. Ale skoro to proteza, to przyznajmy szczerze, że nie ma pomysłu
by zdrowa noga odrosła :( Choć chętnie bym poszukał jakichs rozwiązań... bo
proteza, jak to proteza - trochę uwiera. I gdy tylko noga odrośnie - to
protezę wyrzuciłbym do kosza...
::
::Nie przeczę, że trzeba mieć prawo jazdy. Nie przeczę, że trzeba mieć
::dyplom lekarza. Ale czy trzeba mieć w kształceniu ZHP system Odznak Kadry
::Kształcącej, czy trzeba na obozach ZHP mieć system HACCCP? Czy od OKK
::poprawiło się w Związku kształcenie? Więcej kursów? Więcej wykształconej
::kadry? Zwiększenie liczebności drużyn? Odwrócenie trendu spadkowego
::liczebności Związku? Czy więcej papierologii i odhaczania w statystyce, że
::kształcenie odfajkowane? Swego czasu bodajże Tomek Grodzki pisał, jak
::wygląda takie odfajkowywane kształcenie nowo wybranych władz.
Ha, to jest temat na osobna dyskusję. Co jest wskaźnikiem lepszej pracy
organizacji? Więcej sprawozdań?
W The Scout Associacion w Wielkiej (ponoć) Brytanii jest jedna strategia -
nie rozwoju organizacji, nie strategia parcia naprzód, tylko strategia
wzrostu liczebnego. Składa się na nią zarządzanie organizacją, majątek i
finanse, wizerunek, kształcenie, program. Wyszli kilka lat temu z założenia,
że jeśli będzie dobry wizerunek - to do organizacji przyjdzie więcej ludzi.
Będzie lepiej zarządzana - pewnie instruktorzy (w sensie liderzy) będą
chętniej w niej pracować a więcej liderów to więcej członków. Będzie lepszy
program = więcej dzieciaków. Będzie lepsze kształcenie = lepiej przygotowana
kadra = więcej dzieciaków. A więc jest jeden miernik tego czy strategia
działa czy nie: wzrost (nie rozwój! WZROST) liczebny.
Ale nie w Polsce :)
Bo po pierwsze - to pomysł skautowy, a my się tym brzydzimy.
Po drugie powstało w świadomości instruktorów jakieś chore równanie
przeciwstawiające ilość jakości (jakby jedno nie oznaczało w sumie drugiego)
więc w powszechnym mniemaniu organizacja bardziej liczna będzie słabsza.
Po trzecie... odniosłem wrażenie, że taki sposób mierzenia byłby... hm...
zbyt prosty. Nie dałoby się go ukryć w sprawozdaniach, nie dałoby się dodać
żadnych ale...
Choć powiem Ci szczerze. Zgadzam się z tą częścią Twojej wypowiedzi w 100%.
Jeżeli jest jakieś działanie, które nie służy rozwojowi organizacji, nie
polepsza jakości jej pracy, nie powoduje np. wzrostu liczebnego - to
powinniśmy przestać to robić. Pisał już o tym dziadziuś Drucker w latach
60...
Seascout
ZOKK :)
[A51]
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj