Re: [Czuwaj] tylko wspópraca (uwaga bardzo osobiste)
phm. Jossarian
jossarian w harcerstwo.net
Pon, 18 Cze 2007, 11:57:09 CEST
Z góry przepraszam, ale po kilku dniach czytania listy muszę przelać "na
papier" swoje niepokoje.
Z braku bloga (Kowlakowi łatwiej ;-) muszę to zrobić na listę.
> opcja 1.
> nowy Naczelnik wywodzi się z Korpusu Komendatów, bardzo prawdopodobny
scenariusz biorąc pod uwagę, że
> kandydat może być wystawiony przez Korpus, ale nie mieć nic wspólnego z
obecnym składem, więc nadal może >liczyć na ponad 100 głosów wśród
delegatów, skład Rady Naczelnej jest nie do obronienia, wynika to ze
statutu, >który w § 68 ust. 1 mówi: "szczegółowy zasady wyboru [członków
Rady Naczelnej] określa każdorazowo Zjazd >ZHP", więc może być tak ustalona,
że mało kto zostanie wybrany z obecnego składu
>
> co się zmieni?
> zawsze ma się nową kartę na początku, ale jeżeli Zjazd jest za 6 tygodni,
to mało co można stworzyć, aby dobrze >działało, więc pewnie zmieni się
skład w postaci nowego Naczelnika i tych spośród członków Głównej Kwatery,
>którzy potrafią jeszcze pracować w takich warunkach jak obecnie lub nie
mają do czego wrócić
> może lepiej jest współpracować z Korpusem Komendatów, niech oni mają
Naczelnika, a Ideowcy mają z-cę i >większość członków Głównej Kwatery i
niech oni pokażą, że potrafią pracować przy pustej kasie
Mam mieszane uczucia i czarnowidztwo mnie ogarnęło.
Swoje na tym świecie żyję i z opcji wypisanych przez Tomasza Kozubskiego
widzi mi się pierwsza jako niesłychanie realna. Jeśli członkowie Rady nie
przekonają Przewodniczącego do zmiany terminu Zjazdu to będzie niesłychanie
ciekawie: Zjazd w środku wakacji? Może nie być kworum. I co wtedy?
A jeśli komendantom chorągwi uda się zmobilizować "swoich ludzi" (zawsze są
na Zjeździe tacy, którzy głosują jak komendant) i kworum będzie?
A nawet jeśli będzie inny termin Zjazdu, ale i tak przeprowadzi on zmiany
proponowane przez komandantów chorągwi?
Czy po Zjeździe obudzimy się w innym Związku? Podporządkowanym komendom
chorągwi (świadomie piszę "komendom") i ich "naczelnikiem" pokroju
komendanta mazowieckiego.
I co wtedy:
- zawodowy korpus komendantów hufców - w pełni podporządkowany komendom
chorągwi - w najgorszym rozumieniu tych słów;
- karanie winnych "nieprawomyślnego" myślenia i "niewłaściwych" działań (coś
takiego zapowiedział podobno komendant mazowiecki w stosunku do hufców z
których wywodza się "buntownicy" - wzmożone kontrole i rozliczenia = "ja im
pokaże");
- pełna kontrola for internetowych wykluczająca ich "nieprawomyślność" - na
takie pomysły wpadała komenda kujawsko-pomorska;
- w ZHP zapanuje pełna obłuda, w postaci "chorych goleni", "przedawkowanych
leków", "wprawdzie pali, ale to taki dobry instruktor", "tak wiemy, że ma
skłonności do młodych chłopców, ale przeciez nikt go za rękę nie złąpał";
- dominacja "interesu" nad IDEĄ, co jest bardzo częste w wielu komendach
(jeśli nie w zdecydowanej większości);
- itd. itp.
chyba mógłbym długo wymieniać, ale ta lista mnie przygnębia, bo jako
obserwator kilku Zjazdów ZHP wiem, że komendantom chorągwi łatwo przychodzi
"dyrygowanie" Zjazdem i że gdy przyjdzie "co do czego" to ich interesy są
bardzo zbieżne, a i w politykowaniu mają wielką wprawę.
Boję się jak cholera i czuję się bezradny gdy za całą robotę zostaje mi
zaciskanie kciuków za tych członków Rady, którzy coś jeszcze mogą, np.
przekonać Przewodniczącego do racjonalnego działania.
Boję się, że może się okazać, ze nie będzie już przed Zjazdem spotkania RN i
nawet jeśli Zjazd odbędzie się po wakacjach to skończy się on opcją I.
Boję się, że komendanci chorągwi juz "poczuli krew" i nie popuszczą i nie
będą chcieli żadnego porozumienia, bo teraz już jest bardzo blisko, by to
"wszystko było ich" i by oni, którzy od kilkunastu lat (jako "korpus")
pełnili władze w ZHP otrzymali ją już jako coś zupełnie namacalnego.
Ja też jestem miłośnikiem dialogu i porozumienia, ale kiedyś próbowałem
rozmawiac ze ścianą (wprawdzie ceglaną, nie betonową) i jakoś średnio mi sie
odało przekonac ją by zeszła mi z drogi ;-)
Jak widać jestem dość tchórzliwy i to nawet, i mimo to, wtedy gdy tak
naprawdę jestem harcerskim "emerytem" i mój związek ze Związkiem jest przede
wszystkim emocjonalny.
Teraz jako prosty człowiek mam prośbę do szanownego Druhowieństwa.
Rozwiejcie moje obawy i przedstawcie jakiś mniej czarny scenariusz.
Arkadiusz "Zubek" Bojarun
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj