Re: [Czuwaj] o podziałach w ZHP (religia)
Krzysztof Ludwig
krzysiekl w interia.pl
Wto, 27 Mar 2007, 22:35:24 CEST
----- Original Message -----
From: "Michał Górecki" <g00rek64 w gmail.com>
> 27-03-07, PU WIPRESS <wipress w interia.pl> napisał(a):
>>
>> Jeśli ta organizacja (ZHP) określi się,
>> iż nie jest otwarta na niewieżących - to coż,
>> ja podziękuję, być może podziękuje także za
>> wspólpracę całkiem pokaźna rzesza instruktorów.
>> Wszak nie będzie dla nas miejsca wśród skautów
>> i harcerzy - wierzących.
>
>
>
> Zaraz, ja rozumiem dyskusję o tym czy ma być słowo Bóg, czy jakaś wersja
> bardziej alternatywna.
> Ale ZHP okresliło się już, że jest organizacją dla ludzi wierzących w
> istnienie siły wyższej czymkolwiek by ona nie była.
>
> Nastąpiło to w roku 1996, choć może niektórzy po prostu tego nie
> zrozumieli.
> Ja na prawdę nie oceniam, tylko stwierdzam fakty!
>
> To było 11 lat temu! Powiedzcie mi, jak rozumiecie ten zapis w takim
> razie,
> czy ja się mylę??
>
> Chyba komentarz ne pozostawia wątpliwości - to może być jeden Bóg, wielu
> bogów, czy nawet tylko jakaś siła bezosobowa jak w buddyzmie, ale COŚ musi
> być!
>
> My nie decydujemy o tym TERAZ! To było 11 lat temu!
>
> g00rek
>
Dyskusja będzie co jakiś czas się pojawiać. Bo pewnie nieraz się zdarzają
przypadki, że instruktorzy którzy w wieku 16 lat byli wierzący, tracą łaskę
wiary po kilku latach. I żadne starania, praca nad sobą nie pomagają, bo nie
mogą pomóc. Po prostu wiary brak. I jeśli tacy ludzie w harcerstwie słyszą,
że nie ma
tam dla nich miejsca, to jest im po prostu przykro.
Jeśli da się wypracować w miarę zadowalający dla obu stron konsensus (w
ostateczności kompromis), to trzeba go wprowadzić. Zerknij Michale na te
rozwiązania francuskie (jak ostatnio na liście obiecałeś) - może coś z tego
twórczego wyniknie.
Przyklasnę temu chętnie, gdyż nie wyobrażam sobie skautingu (w tym
harcerstwa) bez służby
Bogu. Ale nie wyobrażam sobie go bez miejsca dla niewierzących.
Tak jak sobie nie wyobrażam Kościoła bez niewierzących. I całe szczęście
nawet Kościół całkiem taktownie (choć dyskretnie) sobie radzi z duchownymi
ateistami. Może
dlatego, że profesorowie teologii (nie piszę o statystycznych proboszczach)
mają świadomość, że prawie każdy ma/miał/miewa jakieś chwile zwątpienia. A
co jeśli "chwila" trwa całe życie? Mając taką świadomość trudniej potępić.
A wracając do wychowania. Czasem świadectwo, jakie daje sobą przyzwoity
człowiek - instruktor, może być bardziej wartościościowym IMHO
doświadczeniem dla dzieci, niż wszystkie wyznania wiary.
Tylko trzeba to zrobić tak, aby niewierzący mógł de facto służyć Bogu, nie
popadając w obłudę i jednocześnie nie zmieniać fundamentów skautingu.
Na oko to niemożliwe, ale nieraz obserwowałem w praktyce, że to się jakoś da
połączyć.
Pozdrawiam ekumenicznie :)
Krzysiek
----------------------------------------------------------------------
Najlepiej wytresowany pies swiata >>>
Zobacz >>> http://link.interia.pl/f1a34
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj