[Czuwaj] Problemy lat 20 - aktualne, czy nie?

Aleksander Senk senk w post.pl
Nie, 10 Lut 2008, 12:35:32 CET


Kamil Wais <kalimu w wp.pl> napisał(a):

[ciach]
> No i im się udało wyjść z kryzysu, mimo, że warunki ekonomiczno,
> społeczne i polityczne nie były łatwiejsze od obecnych...

Myślę, Kamilu, ze zwróciłes uwagę na rzecz niezwykle istotna, której nie 
rozumie bardzo duża grupa instruktorów negujących wartość odwoływania się 
do historii.

To nie "mit założycielski", nie "mit arkadii", nie "lęk przed przyszłością",
 a może nawet nie "danina krwi" czynią zerkanie ku przeszlości harcerstwa w 
celu poszukiwania rozwiązan na przyszłość wartosciowymi, a może nawet 
koniecznymi.

Powodem jest własnie to, że w latach 20 instruktorzy stali w obliczu 
kryzysu podobnej natury, co my dziś.
I poradzili sobie z nim, czego efektem jest wychowane pokolenie, które 
umiało podjąć wyzwanie swoich czasów (tak w trakcie wojny, jak i po niej). 
Bez względu jak oceniamy okres Szarych Szeregów, szacunkiem musi cieszyć 
się własnie samo podjmowanie wyzwania czasów. Za wszelką cenę.

Autorytet "przedwojennych" instruktorów nie pochodzi stąd, że są 
"przedwojenni", tylko stąd (między innymi) że umieli - prowadząc głębokie 
intelektualnie poszukiwania - stworzyć system wychowawczy oparty na 
"tradycyjnych" (cóż to za 20 letnia tradycja! ;)) wartościach, lecz w 
nowoczesnej formie.

Konserwatywne podejscie do zmian w harcerstwie rozumiem - i myślę, że 
większośc konserwtystów tak własnie to postrzega - nie jako utrzymywanie i 
reaktywowanie starych rozwiązań, lecz jako próbę uchwycenia sposobu 
myślenia o roli harcerstwa i zmianach w nim koniecznych, którą mieli ludzie,
 którym się udało. I na tej podstawie tworzenie rozwiązań na dziś.

Wydaje mi sie to dużo bardziej racjonalne i dające większe szanse 
powodzenia - zwłaszcza w powiązaniu z obserwowaniem i analizowaniem trendów 
na zewnątrz - niż proponowanie ciągłych rewolucji w systemach metodycznych 
czy organizacji podpatrzonych na zewnątrz, co do których nie wiemy jeszcze, 
do czego tak naprawdę prowadzą.

Szkoda, że przeciwnicy patrzenia na historię naszej organizacji nie tyle 
nie akceptują takiego podjescia, co go po prostu nie rozumieją, zarzucając 
"historykom" zamknięcie na zmiany, mitomanie i życie w fikcyjnym świecie.


..

Jakimś waznym zdarzeniem - jednym z wielu - były dla mnie reakcje na 
ogłoszenie przez Senat roku 2008 rokiem Małkowskich.

Od razu odezwały sie głosy "a konkrety!?"

A jakich konkretów można oczekiwać?

Ze Senat uchwali, że każda impreza, która w nazwie będzie miała ciąg liter 
"Andrzej", "Olga", "Małkowscy" dostanie dofinansowanie w kwocie x pln? 
(albo lepiej, xx.xxx.xxx,xx pln? ;))

Ogłoszenie "roku pamięci" to zachęta do poznania danej osoby i próba 
zainspirowania jej twórczością.

Może konkretne efekty przyjdą, gdy instruktorzy harcerscy zajrzą do książek 
Małkowskich lub o Małkowskich?
I poznając ich sylwetki czy myśl wychowawczą wzbogacą swoją prace 
harcerską?

Czy wzbogacenie pracy wychowawczej i wizji roli harcerstwa to za mały 
konkret?


Patrzę na życie ZHP z coraz większym dystansem i z coraz mniejszymi 
emocjami. A mimo to cały czas rzuca mi sie w oczy nurt myślenia, którego 
celem jest uczynienie z ZHP silnej, bogatej i licznej organizacji. I w tym 
celu skupiają się przede na poszukiwaniu rozwiązań organizacyjnych i 
finansowych. Gubią zaś gdzieś rzecz w moim odczuciu ważniejszą - określenie 
idei, które będą pogłębieniem dotychczasowych istniejących w harcerstwie 
idei i które pchną ZHP do przodu, nadając sens jego istnieniu.
W moim odczuciu naśladowanie organizacyjnych rozwiązań z innych organizacji 
absolutnie nie wystarczy. Bo choćbysmy nie wiem jak doskonały model 
organizacyjny wymyślili, to bez długofalowego i mądrego celu się nie 
obejdzie. Ten cel jest pierwotniejszy niż strutura czy - koniecznie 
atrkacyjne - formy pracy.

pozdrawiam
olek



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj