[Czuwaj] Problemy lat 20 - aktualne, czy nie?

Marcin Wojtczak majcin w autograf.pl
Nie, 10 Lut 2008, 21:09:39 CET


Aleksander Senk pisze:
> Powodem jest własnie to, że w latach 20 instruktorzy stali w obliczu 
> kryzysu podobnej natury, co my dziś.
>   
Świadomość, że harcerstwo miał w swej historii kryzysy, i że udało się 
je przełamać jest bardzo pocieszająca, ale nie jest ona konieczna, aby 
rozmwiać i obecnym kryzysie i starać się z nim walczyć.

> I poradzili sobie z nim, czego efektem jest wychowane pokolenie, które 
> umiało podjąć wyzwanie swoich czasów (tak w trakcie wojny, jak i po niej). 
> Bez względu jak oceniamy okres Szarych Szeregów, szacunkiem musi cieszyć 
> się własnie samo podjmowanie wyzwania czasów. Za wszelką cenę.
>   
No właśnie. W tym powinniśmy brać z nich przykład. Podjęli wyzwanie 
SWOICH czasów.
My zaś zastanawiamy się, czy bylibyśmy w stanie podjąć wyzwanie ICH czasów.
> Konserwatywne podejscie do zmian w harcerstwie rozumiem - i myślę, że 
> większośc konserwtystów tak własnie to postrzega - nie jako utrzymywanie i 
> reaktywowanie starych rozwiązań, lecz jako próbę uchwycenia sposobu 
> myślenia o roli harcerstwa i zmianach w nim koniecznych, którą mieli ludzie,
>  którym się udało. I na tej podstawie tworzenie rozwiązań na dziś.
>   
Problemem jest to, że ostatnia poważna debata o celach harcerstwa 
dotyczyła sporu między wychowaniem socjalistycznym, a akutowym 
indywidualizmem, który to problem od 20 lat jest już bezprzedmiotowy. A 
nie ma wątpliwości, że socjalizm powstrzymał na jakieś 40 lat rozwój 
harcerstwa. A tym czasem żednej poważnej dyskusji o miejscu harcerstwa 
we współczesnym świecie, celu działania i podstawowoych wartościach nie 
ma. A jak się pojawia to kończy się stwierdzeniem, że celem harcerstwa 
jest wychowanie zgodne z Prawem Harcerskim -definicja przez tautologię.
> Wydaje mi sie to dużo bardziej racjonalne i dające większe szanse 
> powodzenia - zwłaszcza w powiązaniu z obserwowaniem i analizowaniem trendów 
> na zewnątrz - niż proponowanie ciągłych rewolucji w systemach metodycznych 
> czy organizacji podpatrzonych na zewnątrz, co do których nie wiemy jeszcze, 
> do czego tak naprawdę prowadzą.
>   
 Po to jest dyskusja i podpatrywanie, by zaproponować zmiany.
A co do organizacji, to ciągle mamy struktury stworzone na użytek 
masowej organizacji młodzieżowej państwa socjalistycznego, częściowo z 
tymi samymi kadrami. A jeśli mamy kogoś podpatrywać, toi chyba bliżej 
nam do współczesnych organizacji polskich lub zagranicznych niż do ZHP 
sprzed 60 lat.
>
> Może konkretne efekty przyjdą, gdy instruktorzy harcerscy zajrzą do książek 
> Małkowskich lub o Małkowskich?
> I poznając ich sylwetki czy myśl wychowawczą wzbogacą swoją prace 
> harcerską?
>
> Czy wzbogacenie pracy wychowawczej i wizji roli harcerstwa to za mały 
> konkret?
>
>   
Szczerze mówiąc, to nie bardzo widzę praktyczne zastosowanie w pracy 
wychowawczej książek Małkowskich lub o Małkowskich (a czytałem) Mają one 
wartość sentymentalno-historyczną. Rok Małkowskich miałby sens, gdyby 
był on elementem wielkiej akcji promującej harcerstwo w społeczeństwie 
(nie jest mi znany jakikolwiek dorobek Małkowskich poza harcerstwem).
Mam wrażenie, że refleksja nad Małkowskimi przybierze raczej formę "co 
ja bym zrobił będąc na ich miejscu", a nie co zrobiłbym Malkowski na 
moim miejscu", czyli jak pisałem na początku, co zrobić, abym sprostał 
wyzwaniom ich czasów, a nie co mam zrobić py sprostać wyzwaniom naszych 
czasów.

Marcin Wojtczak


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj