RE: [Czuwaj] czy to obóz wędrowny czy stały

Jedrula jkuny w interia.pl
Pon, 6 Kwi 2009, 17:37:46 CEST


Elo,

Obóz stały pod namiotem, lesie nad jeziorem to obecnie nie lada wyzwanie. W
skali związku nie ma za wiele już takich obozów. Stanowcza większość to
obozy na bazie. 

Dla mnie jeśli ktoś jest wstanie zrobić taki obóz, to poradzi sobie z każdy
innym zadaniem organizacyjnym w ZHP. Dlatego gratuluje Ci, że chcesz taki
obóz robić. 

Komendant obozu staje się faktycznie kierownikiem placówki wypoczynku, gdzie
musi łączyć wodę z ogniem, harcerstwo z przepisami państwowymi, ZHPowskimi i
chęcią zrobienia coś dobrze. Zazwyczaj mało jest czasu na bycie komendantem
wychowawcą. Liczba kontroli jakie  mogą i się pojawiają może przyprawić o
ból głowy.

Przed obozem trzeba się zmierzyć papirologią, władzami zwierzchnimi, a na
koniec z rozliczeniem tony kwitów. 

Jeśli masz w chorągwi wsparcie lub w hufcu. Nie ma sprawy. 

Jeśli musisz ich tam uczyć podstaw i prosić o najprostsze rzeczy - masakra. 
Na koniec mało kto Ci podziękuję. 

I tak, już po x miesiącach 'robienia obozu' odczuwasz satysfakcje, że się
udało i jesteś z siebie dumny. I zaczynasz od początku. Obóz w końcu zaczyna
się czasem robić we wrześniu i czasem kończy we wrześniu (albo i później).
Ja mimo wielu trudności. Zawsze jest za tym, żeby takie obozy robić nadal.

Moje środowisko, takie obozy robi od ponad ćwierć wieku i nasze rozwiązania
jakoś trafiają sanepidowi do gustu. Maksymalnie mieliśmy na obozie 170 osób.
Takich obozów ja nie polecam. Kołchoz. Ja wolę do 130 - 150. Gdy na dwa
tygodnie przyjadą zuchy. 

Co do budowli. 
Kuchnia na stelażu (nie wkopana)- my nic nie wkopujemy, podzielona na dwie
części - czystą i brudną. 

Brudna - z palnikami na podwyższeniu, z pieca zrezygnowaliśmy kilka lat
temu, ze względu na wymagania przeciw pożarowe. Okna z drobnej białej
siatki. Cześć czysta z paletami na których kładziemy podłogę gumową od NSa,
stoły z obiciami stalowymi. Okna plastiku, przezroczyste. Robi się z tego
szklarnia, ale co poradzić.

Raz mieliśmy pytanie, gdzie są kafelki... 

No i duże napisy z instrukcją wyparzania jaj, mycia rąć HACCAP, drogi
czystej itd. Gary obecnie stalowe robią odpowiednie wrażenie, oraz biały
strój kucharek (nie ważne, że tylko na ich przyjazd). 

Lodówki nie używamy, dowozimy wszystko na bieżąco. Drobne, rzeczy masło etc.
albo w ziemiance zgodnie z instrukcją, lub w wielkiej stalowej skrzyni
wypełnionej suchym lodem.

Osadniki, jak każą to są przykryte, wyznaczone. Choć testowaliśmy patent z
mała oczyszczalnią, gdzie mieliśmy ścięty ostrosłup (wierzchołkiem na dół)
obciągnięty brezentem i wypełniony piaskiem i trzciną do filtrowania zlewek,
nie polecam. Ciężko się to czyści.

Latryny testowaliśmy z beczkami wkopanymi (plastikowymi) w ziemię, a na
wierzchu normalne skrzynkowe budki. Sprawdzały się całkiem nieźle. Szambowóz
zabierał co nie co i dało się wytrzymać. Pod warunkiem wlania płynu
rozpuszczającego zawartość. Beczka była po tym pusta i nie śmierdziało
bardziej niż w normalnym wydaniu.

Ważne też były myjki. Od 1989 używamy rynienek, kraników i beczki na
wysokości, żeby woda miał ciśnienie. Sanepidowi zawsze się to podobało.
Mycie poważniejsze w kabinach zrobionych w dziesiątkach, oddzielnie chłopcy
i dziewczynki. Duża ilość misek. 

Sanepid zawsze się pytał o ciepłą wodę i czy jest na bieżąco. Co zapewniał
parnik (niektórzy w nim na Żoliborzu robią zupę :) Muszą być wieszaczki na
ręczki i mydło(Goo zapewne opowie na ten temat oddzielną historyjkę :)

I oczywiście musi być czysto, kontener ze śmieciami w oddali, opróżniany.
Podobozy posprzątane, łóżka z prześcieradłami itd. 

Jednak najwięcej zależy także od rozmowy z paniami z Sanepidu. Zagadania,
kawy itd., czyli od wrażenia jakie się na nich zrobi. Poważne Panie muszą
rozmawiać z poważnymi osobami. Wtedy drobne niedociągnięcia da się naprawić,
lub obiecać, że się naprawią. Wszystko da się zrobić. 

Brutalnie mówiąc. Jeszcze żaden obóz ZHP nie został zamknięty, przez drobne
uchybienia. Jeśli będą zachowane elementarne zasady higieny, co jest
przecież oczywiste nie masz się czym przejmować. Co nie znaczy, że polecam
walkę z Sanepidem.


Jeśli zrobisz obóz wędrowny i będziesz się poruszał po terenie danego
sanepidu zawsze będziesz miał szanse, że Cię odwiedzą. Choć myślę, że nie
wielką.

W zależności jakich masz rodziców to mogą oni sprawdzić, czy obóz jest
zatwierdzony wszędzie gdzie trzeba. Jednak najważniejsze jest to, czy dzieci
będą najedzone i czy jedzie będzie dobre. Jeśli tak, to samo przekażą
rodzicom, nie ma się czym przejmować.

Rodzice muszę być tego pewni. Ja bym im pokazał zdjęcia, albo zaprosił na
obóz. (Zawsze lubię widok piorących mamuś w dniu odwiedzin :)

Ja jestem za robieniem obozu stałego. Wędrowny w takim wypadku to
kombinowanie, a nie oto przecież chodzi. Da się zrobić normalny obóz i żyć w
zgodzie z naturą i Sanepidem. Z innymi przepisami to już inna bajka.

***********************************************************
hm. Jędrzej KUNOWSKI
Szczep 205 WDHiGZ im. gen. Mariusza Zaruskiego
Hufiec Warszawa Praga Północ


----------------------------------------------------------------------
Wybierz i wygraj wielkanocna nagrodę!
Sprawdz >>> http://link.interia.pl/f20e8



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj