[Czuwaj] repertuar i gust muzyczny (z inspiracji G00)
Darek Brzuska
brzuska w mp.pl
Pon, 7 Gru 2009, 22:55:55 CET
Rafał Suchocki <suchy206 w gmail.com> napisał:
> Harcerskaaaa dolaaaaa radossssnaaaa. Tak radosna jak ta piosenka.
Przykład dobry, lecz nietrafiony. Ja tego na Zjeździe nie słyszałem. Może
akurat wyszedłem.
> Mógłbym się długo rozpisywać, ale większość tego co chciałem powiedzieć
> ująłem onegdaj wraz z nowo wybraną członkinią Rady Naczelnej w tym
> artykule:
> http://natropie.zhp.pl/content/view/504/60/
Czytałem już dawniej. O ile zgadzam się z oceną płytki zlotowej (też
słuchałem), to co do reszty już mniej.
Nie każdy jest muzykiem. Ja, na przykład, nie. Jeszcze bardziej nie każdy
jest muzykiem - pedagogiem. Ja - nie jestem tym bardziej. A moja drużyna
śpiewa, i to nieźle. Więc może moje spostrzeżenia też mają jakąś wartość,
co?
Czynność nazywana roboczo przeze mnie "rozśpiewywaniem" drużyny
harcerskiej, czynność wykonywana przez nieprofesjonalistę pod względem
muzycznym, wymaga piosenek prostych. Stąd utwory na czterech akordach są
tak przydatne w pracy drużynowego - amatora pod względem muzycznym. Jak
się wyrobi, sięgnie do utworów bardziej skomplikowanych - gwarantuję.
Przed chwilą odpytałem córkę. Na lekcjach wychowania muzycznego w szkole,
śpiewu miała niewiele. Za to sporo teorii. Dzieci nie potrafią śpiewać,
więc pierwsze sukcesy drużyny możliwe są tylko przy utworach prostych. Jak
się wyrobią, sięgną do bardziej skomplikowanych - u mnie tak było.
> Aby posłuchać, jak brzmią fajne dynamiczne piosenki harcerskie, polecam
> Ci kliknąć w linki zamieszczone w powyższym artykule.
Znam bez klikania. Naprawdę, orientuję się w tym rynku. Cóż, rzecz gustu.
Dynamiczne, i owszem. Fajne? Bo ja wiem... Moja drużyna woli np.
"Bieszczadzki trakt" (też był na Zjeździe). I wcale nie jest to dla nich
piosenka sprzed ćwierć wieku, głównie dlatego że są znacznie młodsi.
Aha. "Jeden świat - jedno Przyrzeczenie" też leciało na zjeździe. Sam
słyszałem, większość oldskulowców śpiewała.
Natomiast mój inspirator, Michal Gorecki <g00rek64 w gmail.com> napisał:
> Moja Mama (rocznik 52)
> zawsze gdy słucha tego typu piosenek to mówi że "o, zupełnie jak w
> latach 60tych". Mój Tata (rocznik 51), gdy usłyszał przez chwilę
> zjazd, spytał się skąd nagrania historyczne mamy.
No dobra, sięgamy do doświadczeń minionych pokoleń. Ty możesz, ja mogę.
Moja Mama, rocznik 41, zawsze, gdy słucha piosenek harcerskich, cieszy
się, że ona też niektóre zna. Inna Mama - moich dwóch harcerzy, rocznika
nie znam, była zachwycona, jak chłopcy w czasie jazdy samochodem zrobili
koncert i okazało się, że ona część zna. Chłopcy też się cieszyli, że mama
zna. Stąd, zresztą, między innymi, mam wsparcie od rodziców, gdy tylko
poproszę.
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego śpiewanie klasyki piosenki harcerskiej
decyduje o byciu gorszym. Dla harcerek i harcerzy to nie jest klasyka,
tylko nowość. Głównie dlatego, że dwadzieścia lat temu to ich nawet w
planach nie było, więc niby skąd mieli to znać?
Dlatego nie rozumiem, skąd związek przyczynowo-skutkowy między repertuarem
śpiewanych piosenek harcerskich a stwierdzeniem:
> Efekt jest jeden. Lenin wiecznie żywy. Po prostu.
BTW. Czy ktoś zwrócił uwagę, w jakim radosnym rytmie jest wykonywana
najważniejsza pieśń podczas nabożeństwa rezurekcyjnego w moim macierzystym
Kościele Katolickim? Nabożeństwa upamiętniającego najbardziej radosny
moment w historii chrześcijaństwa? Chodzi o "Wesoły nam dzień dziś nastał",
oczywiście. Tempo zmęczonego żółwia. I jakoś nikt nie mówi o Leninie w
Kościele...
Darek
--
Używam programu pocztowego Opery: http://www.opera.com/mail/
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj