[Czuwaj] Harcerska demokracja - Podręcznik delegata

knieja_komendzio w poczta.vel.pl knieja_komendzio w poczta.vel.pl
Wto, 8 Gru 2009, 09:49:35 CET


> W chorągwiach uznawanych za "trzymane twardą ręką"
> delegaci przejawiali objawy samodzielnego myślenia:
> wielkopolska, podkarpacka, małopolska, śląska.
> Więc ten mit komendantów, którzy decyduja
> o wszystkim mozna chyba między bajki włożyc.
> Znaczy... może tak jest - ale na pewno nie wszędzie.

> Nie wiem gdzie jest klucz. Mam wrażenie, ze po
> prostu taki jest ZHP - a nie takie są decyzje
> korpusu. Takich mamy instruktorów (delegatów),
> ze bez pokazania głosują za zachowawczymi
> rozwiązaniami - mimo, ze nikt pod pistoletem
> nikogo nie trzyma...

> Seascout



Komendanci chorągwi dobrze wykonują swój zawód... oczywiście z ich punktu
widzenia...
Z moich obserwacji wynika dokładnie to samo o czym pisał Sikor, czyli
systematyczne urabianie, działanie podprogowe jakieś na świadomość
delegatów... i teraz taka zagadka: jak zagłosuje delegat mało doświadczony
wybrany nagle na zbiórce wyborczej, który niezupełnie jest zorientowany w
tym co się dzieje w związku, nie wychyla nosa poza drużynę i hufiec?
zagłosuje tak jak ci siedzący wokół niego na zjeździe. I to bez względu na
wiek, i starszych i młodszych można w ten sposób zbałamucić... istotna
jest tutaj świadomość i istnienie lidera w opozycji... bez tego ludzie
głosują na oślep... Stąd te magiczne liczby na zjeździe 51 i 122.




> Problem nie leży IMHO w mechanizmie wyborów
> na zjeździe, tylko w wyborach
> delegatów na zjazd.

> GS



Właśnie, że w jednym i drugim. Ten mechanizm zjazdowy opisałem powyżej. A
teraz o wyborach na zbiórkach wyborczych w okręgach hufców. Cały ten
proces jest mocno przemyślany przez komendantów.
To komendanci ustalają jakie hufce połączą na wspólnych zbiórkach. Łączą
hufce wygodne z niewygodnymi. Na tych zbiórkach oczywiście też jest
komendant i ktoś drugi wygadany z chorągwi. Po czym komendanci zgłaszają
kandydatury w liczbie dokładnie takiej ilu delegatów ma zostać
wybranych... proponują swoich pewnych ludzi lub ludzi zupełnie młodych i
niedoświadczonych. Prawie nigdy hufce nie ustalają kandydatur między sobą
i wystawiają swoich najlepszych (uogólniając, bo czasem jest to również
mechanizm typowania młodych lub weteranów, nie koniecznie najlepszych). Do
tego czasem niepopularni i buntowniczy instruktorzy (dalej nazywani
CELAMI) również zgłaszają swoje kandydatury.
Potem następuje dyskusja... CELE przedstawiają się merytorycznie i
natychmiast są atakowani przez komendanta chorągwi, który wypowiadając
zdanie "pozwolą druhny i druhowie, że zabiorę głos, bo moja instruktorska
odpowiedzialność nie pozwala mi pozostać obojętnym (tym zdaniem uzurpują
sobie prawo włączenia się w dyskusję, którego formalnie nie mają)" bije w
kandydata jak w bęben. Bez skrupułów i często na podstawie jakichś
dziwnych tez. Następuje próba sił, wzajemne zarzuty, czasem pyskówka.
Reszta uczestników zbiórki przygląda się i czuje coraz większy niesmak.
Dokładnie ten sam efekt zaistniał na tym Zjeździe.
I kolejna zagadka: jak rozłożą się głosy? Z  tym bywa różnie, ale CEL
zawsze wychodzi z tego poturbowany, zniechęcony do komendanta i w ogóle do
harcerskich ideałów, o których komendant podczas ataków nie zapomniał
wielokrotnie wspomnieć.

Symptomatyczne jest, że tym atakującym są zawsze tylko komendant lub ten
drugi instruktor z komendy. A dla wielu niezorientowanych ludzi są oni
jakimiś autorytetami, bo mają takie wysokie funkcje.




> Prawybory, odprawy, szkolenia czyli
> inaczej urabianie... I nie wiem skąd
> przekonanie że wszystko musi być
> wprost, bezczelne i wogóle odczuwalne.
> Takie jest sterowanie. Manipulowanie
> jest znacznie delikatniejsze i mniej
> widoczne. Często wogóle nie widoczne.

>Sikor




W naszej podkarpackiej reprezentacji chorągwianej na zjeździe nastąpiły
prawybory do RN. Nie wiem czy to normalna i powszechna praktyka i czy
można ją obejść stawiając się komendantowi. Nie mniej jednak prawybory
wyglądały dokładnie według wyżej opisanego schematu. Tylko audytorium się
zmieniło i mniej mowy o ideałach było.
W naszym przypadku przeszedł jeden kandydat zgłoszony przez komendantkę i
jeden zgłoszony przez instruktorów, którzy nie bali się odezwać. Szedł
ogień niezły.

Taka jest nasza harcerska demokracja.


> Czyli teraz cel nr 1: wybrać normalne
> Rady Chorągwi. Do zrealizowania?

> g00rek




Oczywiście tak. Ale czasem naszą słabością jest ta otwartość i publiczne
omawianie strategii. Pamiętajmy, że komendanci chorągwi obmyślaniem
strategii zajmują się zawodowo i jest to jak widać ważniejsze niż praca z
programem. Mój wpis pokazuje, że można by już podręcznik harcerskiego
delegata wydać. A może komendanci między sobą (przecież spotykają się
systematycznie tylko w swoim gronie) w konsultacjach, może mają już takie
wspólne niejawne dokumenty.

I czy możecie mi powiedzieć ile CELI, którzy weszli do RN macie w
chorągwiach? W podkarpackiej jest jeden. Ciekawe czy będzie kolejne
uderzenie komendantów. Zgodnie z ideą harcerską oczywiście. Tak na priv:
komendzio w knieja.org

Mariusz Bezdzietny




Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj