[Czuwaj] Piosenka instruktorska i inne
Grzegorz Skrukwa
greegors w icpnet.pl
Nie, 13 Gru 2009, 18:55:52 CET
----- Original Message -----
From: "Michal Gorecki" <g00rek64 w gmail.com>
>No właśnie. Nie przeginajmy.
>Piosenkami nie da się zarządzać. ONe w drużynie po prostu się pojawią
>i już. Walka z tym nie ma sensu, chyba że są to przypadki ekstremalne.
>Każdy drużynowy dobrze wie, że dziewczyny będą śpiewały różne
>piosenki, przepisywały je ze śpiewników koleżanek (z masakrycznymi
>błędami), panowie zaś wyszukiwali co rubaszniejsze, czy takie w
>których jest mało melodii (szanty) i tak dalej. Nie traktujmy piosenek
>jak wychowania explicite i nie narzucajmy ich jedynie według treści i
>tego co chcemy przekazać. Naturalność metody się kłania :)
>Piosenki ze "złymi" tekstami nie są złem wcielonym i nie róbmy z
>siebie świętszych od papieża. Szanty z reguły są rubaszne, dużo
>piosenek dotyka alkoholu, I CO? Zakaz? Czarna lista? Błagam :)
Prawie się z tym zgadzam ale nie do końca.
Piosenka nie jest częścią wychowania explicite, ale implicite jest.
Z punktu widzenia instruktora który przez długi czas był drużynowym drużyny
młodszoharcerskiej,
bardzo ważne jest by istniały piosenki mające stricte harcerską treść:
mówiące mniej lub bardziej, ale raczej bardziej wprost o tym że drużyna to
grupa przyjaciół, że fajnie jest wędrować z plecakiem i spać w namiocie, że
mundur i Krzyż to jest coś co warto mieć i nosić itd. Bo po prostu za
pomocą takich piosenek się między innymi buduje u nich harcerską postawę.
Piosenki te powinny być łatwe do zaśpiewania dla 11-14 letnich chłopaków
oraz powinny się im podobać słownie i muzycznie.
Ktoś już kilka postów wstecz zauważył (a i o tym samym rozmawialiśmy w
"Haerze" nr 2/2009 http://www.hr.bci.pl/articles.php?article_id=149 ,) że
po 1989 prawie nie powstają nowe piosenki o treściach harcerskich. Poza
"Harcerskimi ideałami" (które mi się osobiście nie podobają, ale obecne
nastolatki to względnie przynajmniej lubią) i kilkoma które zupełnie się
szerzej nie przyjęły ("Jeden swiat jedno przyrzeczenie"). Wszystko inne to
starocie - z których jedne jakoś się jeszcze trzymają ("Gdy zakochasz się w
szarej lilijce") inne nabrały szacownej patyny ("Płonie ognisko") a jeszcze
inne dziś postrzegamy jako infantylne i kiczowate. Tym niemniej kiedyś
większość z nich spełniała jakoś swe zadanie.
I co więcej , myślę że były świadomie układane przez harcerskich
instruktorów jako narzędzie wychowawcze. W rozmowie w "haerze" powiedziałeś
że kiedyś harctrix był większy to i harc-bardów było więcej. Myślę że to nie
do końca tak. Najlepsze piosenki powstały do 1939, kiedy ZHP był istotnie
liczniejszy niż dziś, ale nie aż tak bardzo. "Płonie ognisko" to najlepszy
przykład. Te z lat 56-80 z czasów "2 000 000" pisane przez zawodowych
wierszokletów spod znaku "Gawęda&okolice" rzeczywiście w większości dziś
budzą tylko żenadę.
W przypadku wędrowników sprawa nie jest tak istotna. Wędrownicy (i
instruktorzy z nimi pracujący) "jakoś sobie radzą" bez tego. Oni mają już
dojrzalszy gust muzyczny i w ogóle estetyczny, odróżniają dosłowność od
metafory, itd. Wędrownik potrafi śpiewać z autoironią, potrafi czerpać z
otoczenia pozaharcerskiego.
>Każdy drużynowy dobrze wie, że dziewczyny będą śpiewały różne
>piosenki, przepisywały je ze śpiewników koleżanek (z masakrycznymi
>błędami), panowie zaś wyszukiwali co rubaszniejsze, czy takie w
>których jest mało melodii (szanty) i tak dalej.
Dokładnie tak. Właśnie wróciłem z biwkau mojego szczepu wielopoziomowego i
koedukacyjnego :-) w którym obecnie nie pełnię żadnej funkcji. U nas
tradycyjnie dominiwał repertuar będący syntezą głównie "krainy łagodności" z
szantami. I trochę "z boku" przysłuchiwałem się jak wychodzi śpiew:
- wędrownicy faceci oraz dziewczyny wszystkich grup wiekowych (H, HS, W)
śpiewają ten reperturar z względnie dużym zaangażowaniem i przekonaniem
- chrobliwie brakuje natomiast dobrych piosenek dla chłopaków H i HS. W
drużynie od dłuższego już czasu wręcz od kilku pokoleń takim jakby hymnem
najmłodszych zastępów chłopaków stała się piosenka pt. "Bryka" (zwana też
"Kopyto" - "kopyto za kopytem, stary koń ciągnie brykę.. o jak dobrze mi że
nie muszę dalej pieszo iść"). Dlaczego? Bo jest prosta, można ją zaśpiewać
niewyrobionym głosem, jest śmieszna i doskonale odwołuje się do leserstwa i
nygusostwa - kluczowego elementu mentalności chłopaka 11-14. U młodszych
harcerzy doskonale sprawdzają się też niektóre szanty: "Przechyły" (prosta
melodia, można wstawiać dowcipne wstawki np. "Kapitan cicho klnie - o
shit!"), "Śmiały harpunnik", "Bijatyka" (24 był lutego...). Ale naprawdę nie
jest tego wiele. Jeśli ktoś ma dobre propozycje piosenek dla H i HS -
chętnie przyjmę
GS
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj