[Czuwaj] Re: 6-latki do... druzyn?

Antoni Kurek kurson w o2.pl
Czw, 24 Gru 2009, 16:59:27 CET


Witam świątecznie!
Odpowiadam szanownym dyskutantom:
g00rek:
>
>Żebym się nie pogubił. Teraz w drużynie będziesz miał 4to klasistów?
>
Wyjasnie szybko, co i jak u mnie dziala. Kiedy robie nabor do druzyny, ide do klas IV, V i VI szkoly podstawowej. Jezeli zuch przechodzi do mojej druzyny, odbywa sie to zwykle na obozie, po ktorym (we wrzesniu) idzie on do IV klasy. Zastepowi sa starsi - mam jednego z szostej klasy (jego zastep jest o rok mlodszy) i dwoch z I gim (jeden to rowiesnik, drugi jest starszy o 3 lata, zastepca jest rowiesnikiem) plus jeden z liceum (od zastepu starszego - starszy o 1,5 roku). Generalnie staram sie teraz dojsc do sytuacji, gdy zastepowy jest starszy od swoich kumpli o rok, max 2 lata - wtedy sa naprawde zaangazowani! A w druzynie bede mial 4to klasistow, jak urzadze w drugim semestrze nabor.
g00rek:
>
>Owszem, najmłodszym pomagali przyboczni - szczególnie przy
>pionierce "funkcjonalnej" (półki, czyli kombajny), nie mieliśmy też
>pryczy tylko kanadyjki. Ale oprócz tego - zero problemów.
>
Na ostatnim obozie rowniez ja uzyczalem zastepom przybocznych (i siebie), zeby pionierka byla porzadna (i szybsza), ale staram sie jednak postawic na samodzielnosc zastepu - raczej przyjde i pokaze jak cos zrobic, niz zrobie to za nich. Nasze zastepy robia z drewna cale wyposazenie namiotu - w tym prycze.
Gorek, zgadzam sie - to nie jest tak, ze oni nie daja sobie rady ze wszystkim. Wiekszosc obozowych zajec przebiega bez klopotu, ale wg mnie mlody wiek moze utrudnic trzy rzeczy:
1. etap pionierki obozowej (i demolki) - omowiona juz kwestia sily
2. wedrowki - zawsze sie staram zebysmy przeszli co najmniej ze 20 km; do tego jakies kajaczki (tak bylo w tym roku), moze kiedys rowery. Niestety trudno zrobic Wedrowki przez duze "Wu", kiedy chlopak nie jest w stanie niesc swojego plecaka dluzej niz godzine.
3. integracja z reszta druzyny - o ile te dwa pierwsze problemy uda sie obejsc, po prostu obnizajac nieco stopien "hardkoru", to ten trzeci mnie najbardziej uwiera. Niestety wiekszosc 9, 10-latkow, jakie dostalem, to takie pluszowe misie - oni nie chca isc w nocy przez bagno, bic sie we flagi, podchodzic. Raczej tesknia za rodzicami i nie chca sie wdawac w "burdy" harcerskie. Naprawde, jezeli sie okaze, ze po naborze, polowa mojej druzyny nie chce isc w nocy na gre, pobic sie z innymi podobozami "bo sie boi", to i ja nie bede wiedzial, co z nimi robic. Przeciez ja tez lubie polatac po lesie i dlatego, ze jestem w stanie sie dobrze bawic z moimi harcerzami, nadal jestem druzynowym - po prostu jest razem fajnie. A boje sie, ze niedlugo moze juz nie byc.
Dariusz Brzuska:
>
>Jest nawet tendencja, wśród części rodziców, by nie wysyłać aktualnych czwartoklasistów na obóz, bo biedactwa nie dadzą sobie rady.
>
A to u mnie jest zazwyczaj odwrotnie, tzn. rodzice chca zeby ich dziecko pojechalo jako harcerz, a nie jako zuch, ale to dotyczy tylko harcerzy "obozowych", czyli takich, co jada na oboz, bo ich kuzyn jedzie, a to fajny pomysl na wakacje. Pozniej ich zazwyczaj nie widuje, bo normalnie mieszkaja w innym miescie, albo kraju (mialem w lipcu ziomka z Kanady :-) )
Dariusz Brzuska:
>
>btw. Zbieżność nazwy niniejszej listy dyskusyjnej z miesięcznikiem
>instruktorów ZHP, według mnie, jest dość przypadkowa. Tzn. i lista, i
>miesięcznik wybrały sobie za nazwę słowo pozdrowienia harcerskiego, ale
>tylko tyle.
>
Aha, no to calkiem zabawna zbieznosc :-) Jak by nie bylo, pytanie jest nadal aktualne :>
To by bylo wszystko na dzis - w kocu mamy swieta. Najlepsze zyczenia dla wszystkich!
Pozdrawiam,
Kurson


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj