[Czuwaj] posredniosc w wyborach

Michal Gorecki g00rek64 w gmail.com
Sob, 30 Maj 2009, 22:09:02 CEST


W dniu 30 maja 2009 21:43 użytkownik Grzegorz <goja73 w poczta.onet.pl> napisał:

> Więc, może chociaż na priva, napisz mi kto zapomniał o swojej roli w
> organizacji i jest w niej żeby czerpać z koryta? Czy jest ich naprawdę dużo?

Bo po pierwsze to koryto to rzecz dość względna. Bo wielkiej gotówki
tam nie ma. Bo ile zarabia taki komendant? Mniej niż praktykant świeżo
po studiach, w korporacji. Tak mi się wydaje. Przynajmniej oficjalnie.

Czemu więc nie mamy rzeczy osób pragnących zostać komendantem? Pewnie
po części dlatego. Wiele młodych osób może w tym czsie robić rzeczy
lepiej płatne - a często chcą przecież coś w życiu osiągnąć, chcą
utrzymać rodzinę, mają przed sobą szanse.

Dla osób które nie mają zbytniej szansy na znalezienie pracy - być
może nic innego nie umieją, może zostało im 5 lat do emerytury - to
może być super okazja.

Grzegorz, w naszej chorągwi, twój imiennik o dwuczłonowym nazwisku ;)
chciał zostać komendantem chorągwi. I co? I nic, przez przesunięcie
terminów wszelakich niestety nie udało mu się. Pisaliśmy o tym na tej
liście.

Dodatkowo przecież to możliwość różnych kombinacji. Nie będe tu pisał
o nich konkretnie, bo będe potem pociagany do odpowiedzialności i tak
dalej. Ale proszę cię - było o tym pisane już nie raz, o różnych
dotacjach na "towarzystwa skautowe" i inne. Pewnie i dla siebie
ukręcić kasy trochę można.

I wreszcie - czemu akurat ten szczebel ma machać organizacją, niczym
ogon machający psem? No proszę cię, nie chce być Captain Obvious i
pisać rzeczy oczywistych, ale przecież nie od dziś na zjazdach krążą
kartki z nazwiskami, komendanci robią spotkania, powołują korpusy,
wydają oświadczenia i robią różne inne rzeczy których w sumie robić
nie powinni. Dlaczego? Nie wiem do końca.

Może z potrzeby władzy. To w sumie jedna z podstawowych ludzkich
potrzeb ludzkich wg Teorii Trzech Potrzeb McClellanda. Bo chyba nie
potrzeba osiągnięć...?

Grzegorz - chorągwie to dla mnie istota ORGANIZACJI jako tego czynnika
przeciwstawnego ruchowi, jako skostnienia, to największe enklawy
betonu harcerskiego - osób już oderwanych od pracy w drużynach, ale
jeszcze nie potrafiących spojrzeć na całą organizację.

To ośrodki które przywłaszczyły sobie władzę w dół i w górę, nad
hufcami jak i nad władzami naczelnymi.

Ech, im więcej o tym piszę, tym bardziej jestem pewien, że tego węzła
gordyjskiego nie da się rozwiązać. Chciałbym czasami żeby to wszystko
pieprznęło z hukiem. Drużyny i tak się zbiorą. Im nikt nie zabroni.
Nawet jak szkoły zamkną to się w lesie spotkają. Jak Feniks z
popiołów, ech...

g00rek

(PS Ryszard przywołaj mnie prosze do porządku!)


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj