[Czuwaj] Re: drużynowy maturzysta

Bianka Sieredzinska madamebianca w gmail.com
Czw, 22 Kwi 2010, 15:41:04 CEST


Czuwaj!
Co do drużynowego maturzysty, to miałam okazję spotkać i takich, którzy
kompletnie olewali i takich,którzy dawali sobie radę ze wszystkim.
Kwestia charakteru i przybocznych :).
Sama w tym roku jestem w maturalnej, od września przejęłam drużynę (po innej
maturzystce), ale w zasadzie jako przyboczna zajmowałam się nią przez
dziewięć miesięcy przed przejęciem. Moja drużynowa, nie przejmowała się tym,
że jestem jedna; ona w ogóle nie przejmowała się drużyną. Było jedno wielkie
olanie. Tak też bywa.
Jednak wracając do "mojego doświadczenia". W roku maturalnym udało mi się
prowadzić zbiórki przez pierwszy semestr, w drugim semestrze prowadzić co
drugą zbiórkę, zorganizować rajd integracyjny dla szkoły, opiekować się
harcerzami podczas akcji "Świeczka" 1. listopada, być na wszystkich
obchodach,być wolontariuszką na WOŚP, przygotować drużynie zbiórkę na
EkoKonkurs, zorganizować z pomocą instruktorów hufca NAZ, zorganizować Dzień
Myśli Braterskiej dla dwóch organizacji (zrobiliśmy to tylko jednym
środowiskiem, ze wszystkim pomagał mi druh przyboczny), robić regularne
comiesięczne spotkania Zastępu Zastępowych, być regularnie na zbiórkach
drużynowych, a także przygotować wiele mniejszych rzeczy wynikających z
próby przewodnikowskiej oraz własnych chęci
Kluczem do tego wszystkiego - jest podział czasu. Mogłoby się wydawać, że
harcerstwo mi ten czas wypełniło, ale też nie do końca - pozaharcersko uczę
się jeszcze japońskiego w domowym zaciszu, uczęszczam na pływalnię i zajęcia
klubu żeglarskiego.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy może tak czas zorganizować albo ma
przybocznych, ale to wszystko jednak jest możliwe. Niektórzy tylko mówią, że
nie mają czasu - spędzając tak naprawdę wieki przed telewizorem, wtedy gdy
mogliby się pouczyć. Potem siedzą po nocach i wyglądają jak zombiaki. ;)
Jednak, jeśli ktoś zdaje maksymalną ilość przedmiotów rozszerzonych (np. 5
albo 6), to może być to pewnego rodzaju wysiłek. Kwestia też indywidualnych
predyspozycji, o czym wspomniał Rafał. Jak miałaby to być katastrofa, to
faktycznie lepiej się nie podejmować.

Pozdrawiam z Radomia,
Bianka

-- 
+48.606-264-687

"Woda nie stawia oporu. Woda płynie. Gdy zanurzasz w niej dłoń, jedynie
czujesz pieszczotę. Woda to nie mur, nikogo nie zatrzyma. Lecz woda zawsze
podąża tam, dokąd chce, i na koniec nic jej się nie oprze. Woda jest
cierpliwa. Kropla wody drąży skałę." (Najada do swojej córki Penelopy)


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj