[Czuwaj] system wyborczy ZHP
Marcin Skocz
skocz w post.pl
Śro, 23 Cze 2010, 22:19:05 CEST
>NIE zgadzam, bo wydaj mi się, że kwestie nieco umniejszasz. I z góry dodaję,
że będę opierał się na sytuacji z 2007 i 2009 roku, kiedy były zjazdy ZHP.
Wydaje mi się, że znajomość istniejących "frakcji" (choć moim zdaniem to
nieprecyzyjne określenie, a raczej pasuje po prostu "grupa")w ówczesnym ZHP
była dosyć duża. Że nie powszechna? Otóż - jak piszesz - "przeciętny
instruktor" w moim przekonaniu nie musi interesować się ruchami
ogólnozwiązkowymi. Przeciętny przewodnik czy podharcmistrz, nie musi mieć
wiedzy na temat kandydatów do władz naczelnych. Powiem więcej - ja rozumiem,
ze on nie chce mieć takiej wiedzy. Ona ma drużynę, szczep a czasem hufiec
(jak mój komendant, który właśnie zamyka podharcmistrza) i nie ma czasu "na
takie rzeczy". I nawet jeśli "Ci na górze" wymyślą, ze dają mu prawo
bezpośredniego wybierania, wpływania na kierunki działania całego ZHP to on
z tego nie skorzysta, bo nie ma zamiaru tego analizować. I IMHO to jest
normalne.
Doceniając osiągnięcia, to trochę przeraża mnie to, że pisze to instruktor
na poziomie mistrzowskim organizacji, która za jeden z głównych celów stawia
sobie wychowanie obywatelskie i kształcenie aktywnych członków
społeczeństwa. Zgodnie z takim sposobem myślenia rozgrzeszamy Łukaszenkę -
większość obywateli każdego państwa nie jest na codzień zainteresowana
wyborami. Niemniej jednak sam fakt ich istnienia powoduje, że poziom
zainteresowania wzrasta. I nikt z tych co mają prawdziwe prawo wyboru nie
będzie chyba twierdził, że z chęcią je odda. Moim zdaniem więc nie jest to
normalne.
Drugą stroną medalu jest praca z kadrą, która w ZHP nie jest zbyt mocną
stroną. Niezależnie od wszystkiego co wymyślimy, spiszemy i zaproponujemy,
na drodze oprócz braku sprawnego systemu stoi też brak nawyków
przygotowywania ludzi do działań. Także, niestety, do podejmowania decyzji.
Chwała tym hufcom, które organizują warsztaty przedwyborcze, tłumaczące czym
są poszczególne procedury wyborcze, jak z nich skorzystać i dlaczego warto.
>>Co do podejmowania decyzji, to większość 16-19 latków nieprzygotowanych
>>do ich podejmowania, często bojących się zabierać głos, a do tego
>>hamowanych przez poczucie, że nie znają grupy (to dla licealistów jest
>>bardzo istotny
>>element) powoduje, że dyskusję przejmuje grupa starszych instruktorów
>>(często bardzo starszych).
>I teraz sobie wyobraź, że te same osoby mają podejmować decyzję o składzie
RN, CKR czy rozwiązaniach statutowych. Wszak pośród nich są już instruktorzy,
czy pełniący funkcje instruktorskie. Z opisanych przeze mnie wyżej powodów
oni nie skorzystają z tego prawa, albo - co sprowadza się do negowanego
przez Ciebie stanu - posłuchają tych, którzy tym się interesują i mają siłę
przekonywania. Jaka będzie różnica ? Ten przysłowiowy komendant chorągwi,
zamiast "kupić" 30 z 60 głosów, będzie miał możliwość szukania poparcia
pośród znacznie większej liczby osób. Wiece wyborcze w hufcach - to byłaby
normalność.
Różnica, oprócz ideowej, jest zasadnicza. Kupienie 10 brakujących głosów (bo
część i tak będzie należeć do kadry etatowej w wypadku wyborów pośrednich i
osób współpracujących z komendą) z 60 jest łatwe. Kupienie kilkuset, czy
nawet tysiąca w Chorągwii nie będzie takie proste i będzie wymagać
przynajmniej przemyślenia propozycji i rozwiązań z którymi będzie się
startować. Inną sprawą jest to, że wymiecie to etatowych uczestników zjazdów,
bo zwyczajnie przeciętny instruktor nie będzie ich znał jeśli nie są z jego
hufca, albo nie są lokalnymi autorytetami.
>>Dziś proponuję w takim razie spojrzenie nieco inne niż prezentowałem
wcześniej: wybory
>>powinny być bezpośrednie, niezależnie od ilości i rodzaju ciał.
>Ponownie pytam - jak technicznie widzisz to rozwiązane? Mailowo? Lokale
wyborcze? Jaką widzisz różnicę merytoryczną w takim trybie głosowania?
Właściwie, to nie wiem jaki w tym widzisz problem. Osobiście optowałbym za
wyborami w lokalach hufców, a w szczególnych wypadkach jeszcze dodatkowych
miejscach. Techniczną stronę można wymyślić, to nie jest aż tak
skomplikowane przedsięwzięcie, a na pewno nie bardziej niż organizacja
piętrowa zjazdów.
>>choć przyznam, że skłaniam się do koncepcji rozdzielenia funkcji
>>menedżera od funkcji nadzoru i zarządu.
>Wg Ciebie te funkcje są obecnie połączone??
W chwili obecnej mamy wybieraną przez Zjazd Radę Naczelną i GK-ę. Wynika z
tego, że oba ciała są wybierane przez Zjazd, który nie mam nad nimi nadzoru
aż do następnego zjazdu. A ponieważ oba mają taką samą legitymizację, to
trudno mówić o zwierzchności pragmatycznej jednej nad drugą.
W mojej ocenie nie mamy obecnie menedżerów w związku. Powinni oni być
kontraktowani i nadzorowani przez ciała oberalne. W tym wypadku zarządzający
ZHP powinien być bezpośrednio kontrolowany przez społeczną Radę.
Pozdrawiam
Marcin Skocz
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj