[Czuwaj] PH wg Mokotowa

Jolanta Kreczmanska jolanta.kreczmanska w kalmar.waw.pl
Pią, 1 Maj 2015, 23:57:25 CEST


To i ja w miarę możliwości zabiorę głos w miejscu, którego myślałam że już
nie ma. :)

Dyskusja o Prawie to moim zdaniem jeden z
ważniejszych przejawów sporu o tożsamość harcerstwa. To spór o akcenty, o
wagę,
o cel harcerstwa. O to czy ważniejsza jest konkretna umiejętność czy
postawa i mocny
charakter. I choć tu nie wybieramy między jednym a drugim (bo chyba wszyscy
dostrzegają wagę obu) to różnie rozkładamy akcenty. Inaczej pojmujemy
drogę.
Jedni określmy ich „zadaniowcami” postawią nacisk na umiejętności i wiedzę,
uznając że postawa i wartości są indywidualną sprawą każdego. Inni
„postawieniowcy”
J położą nacisk na postawę i wartości uznając nabywanie umiejętności
jako pochodną.
 
Niewielu powie w sposób stanowczy, że coś jest
„nieważne” ale też w tej całej dyskusji moim zdaniem najważniejszy jest
spór o
to co jest fundamentem harcerskiego wychowania. Podawanie tej dyskusji jako
sporu tradycji z nowoczesnością jest nie tylko uproszczeniem ale też moim
zdaniem…wyrazem podążania za peletonem a nie za awangardą współczesnego
świata.
Jest świadomym bądź nie – upraszczaniem.
 
Miarą awangardy a więc tego co jest naprawdę
przyszłością nie jest popularność a siła ludzkiego odziaływania,
sprawczość,
mądrość (niestety nie zawsze tożsama z wykształceniem). To pytanie czy mamy
przede wszystkim wychowywać osobowości, ludzi o silnych charakterach,
mocne osobowości,
które mają wszechstronne umiejętności - w tym te moim zdaniem kluczowe w
dzisiejszym świecie, związane z postawą: stawania na nogi gdy upadniesz,
trzymania się wartości gdy łatwiej iść inną drogą, poczucia harmonii i
szczęścia, służby i chęci zmieniania świata na lepszy. Na nich buduje się
inne
ważne: poczucie zaufania, siłę przyjaźni ale też zawodowy sukces. Tacy
ludzie
nadają światu lepszą jakość, tacy ludzie są na ogół szczęśliwi - bo stoją
na
mocnych fundamentach. Ja takich ludzi podziwiam i Dalajlamie, Wojtyle czy
Bartoszewskiemu zazdroszczę przede wszystkim nie erudycji, którą
zachwycają ale
siły charakteru i mądrości, które budują wielkość człowieka, dają jego
poczynaniom rozmach. Podziwiam ich odwagę. I wyrazistość. I mądrość.
 
Druga opcja: pragmatyczne nastawienie na
umiejętności i swój komfort. Często świat w ładnym opakowaniu bez głębszej
treści.
Prostszy i mniej problemowy. Na plus: bez zbytniego zadęcia. Na minus: bez
marzeń, które powodują rozwój.  Z tym
łatwiej dociera się do szerokiego odbiorcy ale też brzydko mówiąc „produkt
końcowy” słabszy.
 
Ta dyskusja jest bardzo potrzebna. Dobrze, że
są stawiane pytania. Ważne byśmy chcieli szukać mądrych odpowiedzi. Nie
tylko
tych, które dajemy sami. Martwi, że mam poczucie że zmiana jest wartością
samą
w sobie, trochę sztuką dla sztuki wynikającą z poczucia, że fajnie by coś
poukładać na nowo. Że mylimy często w tej dyskusji skutki z przyczynami.
Że padnie hasło jak zmienić i chęć zmiany się
rozwija.
 
Moje podejście do zmiany Prawa? Nie jest niezmienne
choć jego siła tkwi również w jego stabilności. Warto o nim rozmawiać choć
jestem przekonana, że rozważanie zmiany wymaga dużej mądrości, rozwagi i
pokory
i wyjścia od celu do zapisu a nie odwrotnie. Wymaga głębokiej analizy sensu
harcerstwa ale też dostrzegania różnic między społeczeństwem np. szwedzkim,
szwajcarskim i polskim.
 
Cieszy mnie, że Mokotów podjął dyskusję. Mam
nadzieję, że to jednak początek a nie jej koniec, wniosek czy stanowisko
ostateczne bo taki temat wymaga dłuższej dyskusji, analizy pod różnymi
kątami.
Cieszy mnie wyboldowany w uwagach ogólnych wniosek, „że o zmianach w
Prawie i
Przyrzeczeniu Harcerskim nie da się dyskutować bez rozmowy o wartościach,
które
ze sobą niosą.” Niepokoi mnie wynikające z tego zdania założenie, że zmiana
jest celem. Martwi mnie pytanie, określające kryzys dyskusji „czy nas w
ogóle
łączy cokolwiek”.  
 
Polemika nad 
punktami? Punkt pierwszy, który jak przeczytałam w materiale powinien
być najważniejszy moim zdaniem nie określa ani działania ani tego co w
harcerstwie najważniejsze. Historyczne, socjalistyczne skojarzenia pominę.
Każdy a może większość chce być pięknym, młodym i bogatym. Nam nie powinno
zależeć na chceniu a na stawianiu przed sobą konkretnych wyzwań. W
komentarzu
czytam o proporcjach w życiu i nie popadaniu w przesadę. Ci co pchnęli ten
świat do przodu i niezależnie od tego czy weźmiemy Bartoszewskiego czy
Jobsa –
mocno angażowali się w sprawę. Zapewne nie stali na straży politycznej
poprawności i dla wielu „popadali w przesadę”. Ja chciałabym by harcerstwo
wychowywało wielkich choć niekoniecznie znanych ludzi. Ale też nie
koniecznie
wzorowych uczniów. Ludzi marzeń, którzy kształtują świat. Trochę na to moje
zapotrzebowanie odpowiada punkt 2. Ale jak precyzyjnie zestawić słowa
„kiedy
trzeba”, „płynie pod prąd” , „właściwe proporcje” i „nie popada w
przesadę”?  I czy będąc w harcerstwie mamy już określone
jakieś podstawy naszego systemu wartości czy też kształtujemy je? Czy
naprawdę
jest tak jak to określiliście, że zastanawiamy się „czy nas w ogóle łączy
cokolwiek,
co można zapisać w Prawie?” Zaraz ktoś odpowie, że harcerstwo jest
drogą od być może mniej bądź bardziej świadomej deklaratywności w zakresie
określonych wartości do ich świadomego pojmowania jako swoje własne. Tak,
ale
jednak te wartości są konkretne, określone, choć czasem w naszych
dokumentach
przez przegadanie rozmyte. Oczywiście chodzi o te najważniejsze bo też
zawsze w
gradacji, w ujęciach będą różnice. Prawda o której piszecie jest dla mnie
dużą
wartością. Tyle, że jak Tischner powiedział jest „prawda, tyż prawda i
gówno
prawda”. Dorośli, chyba bardziej niż dzieci, mają problem z rozróżnianiem.
Bo polityka
zajmuje miejsce autentyczności. Mniemam, że rozumiem intencje jakie
przyświecały Wam w dostrzeganiu w każdym dobra. Jednak nie tylko historia
ale i
współczesność pokazują, że ten kierunek może być zgubny, wręcz
niebezpieczny.
Dostrzegajmy dobro tam gdzie ono jest. I zło tam gdzie ono jest. Na
szczęścia
nie ja jestem powołana do osądzania ludzi, także tych których wolałabym by
na
świecie nie było. Może gdyby ich nie było mniej byłoby wojen i nienawiści.
Wolałabym
też inaczej kłaść naciski na to co w harcerstwie ważne. Oczywiście „szanuję
siebie” (jak to proponujecie w zapisie) ale od siebie przede wszystkim
wymagam.
Innych szanuję ale bardziej chcę być otwarta na ich potrzeby bo to coś
więcej
niż szacunek. Harcerstwo winno kształtować przede wszystkim  nastawienie
na wyzwania względem siebie i dla
innych. Dziś mamy problem społeczny z egocentryzmem, z roszczeniowością.
Martwi
mnie młodzież nastawiona tak bardzo na swój własny rozwój, wyniki w nauce,
że
szkoda jej czasu na bezinteresowne działania dla innych gdy mają „swoje”
ważne
sprawy, swoje kariery. Martwią mnie rodzice, którzy na zebraniach w szkole
wolą
biernie poczekać na efekt, wymagać i nie dawać nic z siebie. Harcerz
podejmuje próby
charakteru? Nie – on powinien stawiać na ciągłość tej próby. Nie od czasu
do
czasu a potem luz.  Tu nie chodzi o
okazjonalne działania. Rozwój zaczyna się tam gdzie kończy się strefa
komfortu.
Gdzie przekraczamy własne bariery. I nie jest to cytat z przeszłości a z
programu osiągającej sukcesy światowe firmy szkoleniowej.
 
Prawo musi być osadzone w realiach kraju w
jakim ma być drogowskazem w harcerskim wychowaniu. Łączyć w sobie
ponadczasowość świadczącą o mocnych fundamentach ze współczesnymi realiami.
Powinno być ujęte możliwie najczytelniej i najtrafniej – by pokazywać
akcenty w
sposób zrozumiały. To bardzo trudne zadanie.
 
Ja nie czuję, że brzmienie Prawa Harcerskiego jest jednym z
najważniejszych problemów w ZHP. Zjazd podjął uchwałę, więc rozmawiamy.
Dobrze,
że jest  dyskusja. I mam nadzieję, że
niezależnie od tego czy zmiany będą czy nie, to nie zdominuje nas ani
poczucie
że zmiany muszą być ani, że są niemożliwe a skupimy się na odpowiedziach na
najważniejsze pytania o tożsamość harcerstwa i cel harcerskiego wychowania.



Pozdrawiam
Jola




Więcej informacji o liście Czuwaj